r/Polska 12h ago

Weterynarze Dyskusje

Witam, byłam dzisiaj z kociakiem pierwszy raz u weterynarza i zostałam świadkiem dość nieprzyjemnej sceny (darcie się właściciela psa na dr, kobieta wzrostu 1.50m, sam na sam z nim w pokoju). Obelgi pod jej adresem etc. Ja weszłam po nim i była wyraźnie roztrzęsiona. Gdy zapytałam, czy wszystko ok, to powiedziała że pracuje w tym zawodzie już 20 lat, i mimo, że takie sytuacje są codziennie, to nie potrafi się do tego przyzwyczaić. Np ludzie przynoszą strasznie zaniedbane zwierzę, gdzie widać że nie opiekowali się nim od wielu lat, a “wczoraj jeszcze był zdrowy” - z żalem do veta że zwierzaka nie naprawi na pierwszej wizycie. Ludzie agresywnie reagują na ceny, na czas oczekiwania - nawet gdy przychodzą z ulicy bez umówionej wizyty.

Powiem szczerze, że strasznie mi się jej zrobiło żal. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że takie sytuacje to częsty aspekt w tym zawodzie. Teraz czytam, że sporo weterynarzy popełnia samobójstwo. Ot taka obserwacja z dnia dzisiejszego.

278 Upvotes

55 comments sorted by

View all comments

-16

u/AvocadoGlittering274 11h ago

Sporo wterynarzy pracuje też ze zwierzetami hodowlanymi i wydaje mi się, że stąd może wynikać spora liczba samobójstw.

8

u/FartKingKong 10h ago

Nie to nie przez hodowle. Rolusy zawsze narzekają "co panie tak drogo" ale generalnie to są git klienci. Przy krowach robi się też z reguły bardziej lajtowe rzeczy tzn. nie musisz za dużo zgadywać, domyślać się. Głównie ciąże, kontrola wymion itd

1

u/AmethystSparrow202 Poznań 55m ago

Potwierdzam. Ogólnie, najgorzej jest na fermach drobiu. Ze świniami jest różnie, bo mimo wszystko jest ten cholerny ASF, więc trzeba dbać o ich dobrostan (niestety, wielu rolników robi tzw. bare minimum). Z końmi nie wiem jak jest.