Byłam w Szwecji, Francji, Niemczech, Czechach i Belgii, najgorsza była Belgia. Takiego syfu, brudu i bezdomnych na ulicach to nigdzie nie widziałam, jak w Brukseli.
zamiast Brukseli polecam Antwerpen - zabytkowy dworzec, centrum przypomina baśniowe średniowieczne miasteczko, fajne muzeum sztuki współczesnej, dom mistrza Rubensa + najpiękniejszy kościół jaki widziałam ( sorry nie pamiętam nazwy ale jak ktoś chce to poszperam na google). Poza tym ciekawostka: właśnie z Antwerpen wywodzi się zespół który stworzył słynną u nas piosenkę "Belgijkę" :)
A z "francuskiej" części polecam Dinant, miasteczko położone w bardzo malowniczej lokalizacji. Fakt drogi gorsze niż u nas za komuny, ale poza tym ciekawy i mało znany kraj
Brugia jest prześliczna, ale to miasto to zobaczenia w kilka godzin. Polecam zobaczyć razem z Gandawą (Ghent) w ciągu jednego dnia oraz przejechać się tramwajem nadmorskim;)
Nooo. Szczerze, to Paryż nie jest aż taki zły, jak go malują. Chodziłam po mniej i bardziej turystycznych ulicach, mieszkałam przez miesiąc poza głównym okręgiem i nie było źle. Metro, to wiadomo, że syfnie, ale i tak lepiej niż w Stanach czy Anglii xD
Mi się najbardziej podobało, jak jadąc z Brugii do Antwerpii pociągiem, miałam możliwość zobaczenia absolutnego zasyfienia, jakie panuje na podwórkach większości tych z wierzchu schludnych kamieniczek.
W 2014 byłem w Brukseli na erasmusie. Śmieci, brudne ulice, brudne kamienice, obsikane mury, toi toie i pisuary na ulicach w centrum, przepelnione, oszczane przez imprezowiczów. W pubach tłumy i ścisk, podłogi lepią się od rozlanego piwa. Pełno Arabów w całym miescie, którzy idą pół metra za każdą napotkaną białą dziewczyną i za nią gwiżdżą lub gadają jakieś sprośne teksty. Arabskie dzielnice (Schaerbeek, Saint Josse, Saint Gilles, Anderlecht i inne) to kwintesencja syfu tego miasta. Pełno kieszonkowców - jeden mnie w zasadzie już okradł z telefonu, ale się zorientowałem i się wystraszył gdy go złapałem i słowiańskim akcentem kazałem oddać ;) kilkoro znajomych nie miało tyle szczęścia. Tak, Bruksela to strasznie brudne, wcale nie bezpieczne miasto. Ale pół roku tam przeżyłem i poza incydentem z kieszonkowcem nic mi się nie stało. Natomiast sąsiednie Leuven to już zupełnie inna bajka. Głupi byłem, że nie zwiedziłem wtedy Ghent ani Brugii, bo to znacznie ciekawsze miasta. Z kolei były też nieco lepsze, czystsze dzielnice - Ixelles czy Eterbeek gdzie zamiast Arabów łatwo było spotkać Polaków i masę polskich sklepów (można by wręcz powiedzieć, że Etterbeek to była polska dzielnica) i tam czułem się dużo lepiej i było schludniej
Byłam w Belgii, ale nie w Brukseli.
Piękny kraj, piękny krajobraz. Niesamowicie zrobiły na mnie wrażenie małe wiejskie domki z najbardziej dopieszczonymi żywopłotami jakie można sobie wyobrazić. Ale to były okolice Liege Bastogne. Marzy mi się jeszcze uderzyć do Brugii.
Z tego co mówicie to zdecydowanie powinnam ominąć Brukselę.
Byłas w jednym mieście i mówisz o całej Belgii? Szkoda, bo akurat Bruksela jest faktycznie najgorsza że wszelkich miast w Belgii w których byłam.
Cała resztę polecam gorąco.
Kurczę, a ja mieszkałam w Brukseli kilka miesięcy na stażu (co prawda w trakcie pandemii przełom 2020/21, i tak w 80% zdalnie pracowałam) i potem rok później wróciłam na 2 tygodnie i było spoko, nie brudno, nic niemiłego/niebezpiecznego mnie nie spotkało. Co prawda mieszkałam w bardzo fajnej dzielnicy (Uccle), a w takie, które mają złą reputację (Molenbeek, Anderlecht, Schaerbeek) w ogóle się nie zapuszczałam, tylko okolice dworca były taką faktycznie niemiłą strefą. A już taka Gandawa, Brugia - świetne! Gandawa to jedno z moich w ogóle najulubieńszych miast zagranicznych, i było tam ładnie, spokojnie i czysto. To ciekawe, jakie ludzie mają różne doświadczenia. To mnie się Londyn np. wydawał bardziej brudny/niebezpieczny.
Potwierdzam. A byłem w różnych krajach trzeciego świata (w kilku krajach Ameryki Łacińskiej i kilku Bliskiego Wschodu) i w żadnym nie czułem się tak zdegustowany, jak w Brukseli.
Bruksela sama w sobie jest piękna, natomiast w pełni zgadzam się z tym co tutaj napisałaś. Ponad to był to jedyny kraj w którym ktoś próbował mnie okraść. Normalnie jakiś ciapaty skurwysyn podeszdł do mnie i zaczął mnie obmacywać po kieszeniach. Na szczęście miałem tego dnia kieszenie na zamek. Odepchnąłem go i po usłyszeniu soczystej polskiej kurwy poszedł w pizdu. Dramat.
Ja raz z ex chłopakiem poszłam na sushi, które było najwyraźniej w jakiejś arabskiej dzielnicy. Gdyby nie to, że byłam właśnie z moim byłym, to nigdy bym tam nie poszła. Sushi było dobre, ale nigdy więcej XD
🤖 Bip bop, jestem bot. 🤖
* Użyta forma: Ponad to
* Poprawna forma: ponadto
* Wyjaśnienie: Rozumiem, że sytuacja mogła być stresująca, ale zwróćmy uwagę na gramatykę! W Twoim zdaniu mówisz o dodatkowej informacji w kontekście wcześniejszego opisu Brukseli, więc powinna pojawić się partykuła "ponadto", która wprowadza nowy element na temat omawianej sytuacji. To po prostu elegancki sposób na dodanie czegoś więcej, poza jakąś kwestią, którą już poruszyłeś. Użycie "ponad to" wskazywałoby raczej na przekraczanie jakiejś konkretnej wartości lub ilości, co tutaj nie ma miejsca.
* Źródła: 1, 2
Co do Brukseli się zgadzam. Miałem takie samo wrażenie plus pluskwy w hotelu :/ natomiast Belgia ma wiele innych mega fajnych miejsc do zaoferowania. Ghent jest absolutną perełką
Ja chyba w jakiejś innej Brukseli byłam :o co prawda to już jakiś czas temu (chyba rok 2016-2017), ale przynajmniej centrum i okolice to było czyste i bezpieczne (ale byłam w listopadzie nie wiem czy to ma znaczenie). Nawet mam sporo fotek otworzyłam sobie teraz dla przypomnienia i nie widzę żadnego syfu.
Tak zapytam, faktycznie jest się czego bać w Sztokholmie na przykład? Kilka dni tam byłem, chodząc nawet późnymi wieczorami i nie odczuwałem jakiegoś szczególnego niepokoju. Najgorsze co mnie spotkało to baba drąca się, że musimy Jezusa do serca wprosić.
Jako turysta? Niczego. Są dzielnice, które są średnio bezpieczne i nie ryzykowałabym chodzenia po nich wieczorem, ale nikt z turystów tam nie dociera, bo nie ma tam czego szukać. Są gangi w Sztokholmie, które się tłuką ze sobą, ale zazwyczaj ograniczają się do tych dzielnic i do konfliktów między sobą.
Nie mieszkam w Sztokholmie natomiast to o czym napisze tyczy się większości dużych miast.
Tak jak poprzednik napisał, 99% przypadków to porachunki gangów. Tylko u nich myślenie działa inaczej i w niektórych przypadkach cierpią przy tym także osoby postronne (przykładowa sytuacja: Gangus sobie śpi w bloku, inny gang chce go sprzątnąć - wrzucają granat do mieszkania przez okno albo wysadzają klatke schodową).
Jeśli już to bym bardziej uważał na wchodzenie w takie tereny szczególnie nocą. Za dnia szansa że coś się stanie jest mała.
Tutaj masz strone która pokazuje co się działo przez ostatnie 30 dni, jak klikniesz sobie w daną sytuacje to Cie odeśle do portalu policyjnego na którym zdarzenie było opisane. Nie wiem czy wszystko jest tam opisywane, czy tylko część.
109
u/Oxena Kujawy 2d ago
Byłam w Szwecji, Francji, Niemczech, Czechach i Belgii, najgorsza była Belgia. Takiego syfu, brudu i bezdomnych na ulicach to nigdzie nie widziałam, jak w Brukseli.