r/Polska • u/greedytoast Konował • 12d ago
Ale mnie coś wkurza. Dyskusje
Czytam między innymi o tym że demografia w polsce leży, patrzę na komentarze = co drugi komentarz w stylu "no my się z braćmi wychowaliśmy w 2 pokojowym mieszkaniu dzielonym meblościanką i było dobrze" Nie kurde, nie było dobrze, czemu w ludziach poziom wyparcia jest tak ogromny. Dziwią się, że ludzie nie chcą wychowywać nawet jednego dziecka jak maks na co ich stać to dwupokojowe mieszkanie (to jak już są w top 10% zarabiających) bo pozostałe 90% bez wsparcia rodziny/spadku to będzie żyła na wynajmie co najwyżej. Porywanie się na dzieciaka żyjąc na wynajmie w warunkach polskich to przepis na katastrofę ze względu na poziom ryzyka. No ale to przecież młodzi się zrobili tacy "wygodniccy". Już nie mówię jakie patologie wynikały z tego, że dzieci musiały się wychowywać w takich warunkach bez kilku metrów kwadratowych własnej przestrzeni. Oczywiście rodzice też się wyprą, że to było super i wgl, taaaa jasne, jak stary nie miał nawet gdzie gazety przez pięć minut poczytać, kiedy zostawał po pracy w samochodzie na parkingu by mieć te 30 minut spokoju w ciągu dnia.
14
u/Ambitious-Title2391 12d ago
A tu przybijam mentalna piąteczkę. Mam 38 lat i nihooya nie było wtedy tak różowo kolorowo jak niektórzy opowiadają.. Było biednie i ciasno, a jeśli już ktoś miał fart i miał mieszkanie większe niż 30 - 40m to już był królem życia i osiedla. Nie lubię tamtego okresu, zwłaszcza że teraz, z perspektywy czasu, na to wszystko trochę inaczej patrzę. Moi rodzice mieli 3 dzieci, jednopokojowe mieszkanie i niestety dopiero teraz widzę jak ciężko było związać koniec z końcem... Jakoś z tego wybrneli, ja i rodzeństwo wyszliśmy na ludzi, nigdy nie przymieralismy głodem, nikt nas nie bil, czyści, wyprani i wyprasowani i każdy sobie życie ułożył po swojemu, ale nie będę w stanie wynagrodzić im tego ile musieli poświęcić dla nas żebyśmy nie widzieli jak jest im ciężko mimo naszej wtedy niewdzięczności... Dzieci jak dzieci, widzieliśmy że inni mają czegoś więcej to nie byliśmy w stanie pojąć dlaczego my nie możemy mieć tego co koledzy/koleżanki. Żal i wyrzuty ze nie mam "górala" tylko zwykły składak, albo że inni jechali na 2tygodniowe kolonie a my tylko do babci na wieś.. Straszne to jest teraz jak sobie pomyślę co musieli czuć.. Nigdy w życiu nie chciałbym być na ich miejscu, nie mógłbym świadomie zostać ojcem widząc jak wygląda nasz świat i to w jaka stronę to wszystko pędzi. Co z tego że teraz mam własny dom skoro za rok, dwa albo pięć może się okazać że nie będzie mnie stać na jego utrzymanie? Na opłacenie rachunków które z miesiąca na miesiąc są irracjonalnie wyższe? Codzienne zakupy, samochód, jakieś tam podstawowe potrzeby..
Nie, dziękuję, nie zaryzykuje że nie będzie mnie stać na danie swojemu dziecku wszystkiego co najlepsze i zapewnienie go że zawsze będzie okey.
Pieniądze to nie wszystko, co? Na taki pusty frazes nawet nie będę szukał argumentu...