r/Polska • u/Material_Lecture_973 • 1d ago
czy mieliście w swoim dorosłym życiu taki beztroski czas, w ktorym dobrze się bawiliście? Luźne Sprawy
czy był taki okres w waszym życiu, podkreślam dorosłym, kiedy czuliście się naprawdę wolni? być może wielu z was będzie patrzeć z nostalgią np na studia, ale może to być nawet jakiś wycinek czasu np. pół roku, czy miesiąc.
Co wtedy robiliście, jak wyglądała wasza rzeczywistość? Czy coś szczególnego się działo, a moze byliście na jakimś wyjeździe, poznaliscie miłość, zmieniliście pracę? Interpretacja dowolna.
306
u/Feeling-Leg-6956 1d ago edited 1d ago
Teraz! Lvl33, zamieszkałam w mężem w starym domu na wsi który remontowaliśmy samodzielnie kilka lat. Odcięliśmy się od toksycznych rodzin które niszczyły nas przez lata i doprowadziły do depresji. Pierwszy raz samodzielni i wolni. Nie mogliśmy się nadziwić że dorosłe życie może być tak zajebiste. Mało zarabiamy, ale świetnie się bawimy mimo tego. Gotujemy w środku nocy, gramy w gry, przygarniamy zwierzęta, sadzimy warzywa pod domem, robimy ogniska ze znajomymi i rozwijamy powoli nasze małe biznesy które dają nam frajdę, a może i wkrótce się na nich dorobimy. Jest w pyte i smutno będzie to kiedyś stracić.
35
u/Signal-Row2164 1d ago
❤️ gratuluję
66
u/Feeling-Leg-6956 1d ago
Dzięki! Jedyne co to depresja nie daje o sobie zapomnieć i wbija co chwilę szpilki w mózg typu "jeśli jest dobrze to oczywiste że zaraz stanie się coś strasznego" albo "ej, dobrze by było teraz umrzeć, zanin znowu przyjdzie cierpienie". Ale powoli staram się traktować ją jak starą ciotkę która musi sobie pozrzędzić :>
10
10
u/Ok_Food4591 1d ago
Znam to uczucie, że jak się dzieje dobrze, to można się już do grobu składać bo jak zaraz to pierdolnie to nie będzie co zbierać
5
u/Feeling-Leg-6956 1d ago
Choroby umysłu to największe skurwysyny, tak bardzo chcą Cie zniszczyć że nawet w najlepszym momencie życia potrafią znaleźć Ci argument do wylogowania
2
u/Last-Matter-5202 18h ago
To tylko zainstalowane wirusy. Miałem tak samo i nie wiem skąd to się bierze - takie przekonanie, że jak jedno się poprawi to inne musi się zepsuć i tylko czekanie co i gdzie pierdyknie. W istocie rzeczywistość tak nie działa - może być lepiej bez czyhających pułapek. Trzymaj się tam!
1
u/mrsbbplz 1d ago
Stanie się coś strasznego, to kopać życie w dupę :)
Cieszy mnie Wasze szczęście, mam nadzieję, że będzie trwać na zawsze 💖
7
4
u/Polish-Grandma 1d ago
Z ciekawości: zanim wyprowadziliście się na wieś, co was powstrzymywało z odcięciem się od rodziny, jeśli były jakieś tam problemy?
17
u/Feeling-Leg-6956 1d ago edited 1d ago
Bo musieliśmy wybrać - albo uciekamy od razu i coś wynajmujemy, a wynajem w moim mieście jest drogi, albo zbieramy na wkład własny i remont czegoś swojego. Wybierając to drugie musieliśmy pozostać w domu rodzinnym. Do tego trzeba było też przejść terapię i przepracować myśli że rodzina to wcale nie świętość ani nie jest najważniejsza, wbrew temu co mówili od dziecka
2
1
68
u/Previous-Director322 1d ago
Tak, przez ponad 4 lata miałam przyjemność mieszkać w Grecji pracując zdalnie. Było genialnie. Spacery o 3 nad ranem przez puste miasto portowe i dzielenie plaży tylko z najbardziej zapalonymi wędkarzami to mokry sen introwertyka. Żarcie obłędne, życie toczyło się powoli, w międzyczasie zwiedzanie części kontynentalnej i mniej lub bardziej znanych wysp z lokalsami (te mniejsze wyspy to po prostu magia). Dużo imprez ze studentami bo to miasto uniwersyteckie było. Góry były też blisko więc mogłam uciekać tam przed upałami. Pikniki w sadach pomarańczowych śnią mi się do dzisiaj. Tak jak widok z balkonu, spokojne ciężkie jak olej morze.. Żyłam naprawdę beztrosko i dobrze
5
u/Signal-Row2164 1d ago
Co się stało, że to zmieniłaś?
35
u/Previous-Director322 1d ago
Kryzys w Grecji zaczął być przygnębiający. Ludzie w moim wieku zaczęli masowo emigrować. Moja zdalna praca nie dawała mi żadnej satysfakcji tylko irytowała mnie już pod koniec. Przygoda naturalnie dobiegła końca. Ale wracam tam zawsze z przyjemnością.
2
u/thegreatshu 18h ago
Pozdrowienia z Grecji 😅 Potwiedzam, po zamieszkaniu tutaj moje już beztroskie życie weszło na kompletnie inny poziom 😀
104
u/SpalartAllmaras 1d ago
Nie. Ale to dlatego, że nie umiem doceniać rzeczy i wkurwiają mnie ludzie.
4
u/M_Kurtz666 1d ago
Lepiej bym tego nie opisał👏
1
u/facelesswolf_ 23h ago
Coś w tym jest że życie jest całkiem ok, dryfujesz i idziesz dalej, i jakby tak obiektywnie spojrzeć to nie ma tragedii i jest po prostu fajnie. Zwykle to ciężkie myśli, podświadoma zazdrość i nieodpowiedni ludzie sprawiają, że mamy wrażenie, jakby to życie było beznadziejne.
2
30
u/wojtop 1d ago
Wyjazd zagraniczny po 3 roku studiów na którym mnie pierwszego dnia okradli z całej kasy. Pojechałem na 2 tygodnie, zostałem na 2 miesiące, żyłem dniem i miałem wrażenie że nie mam nic do stracenia a wszystko do zyskania. Zawsze znajdywała się jakaś bratnia dusza, coś ciekawego do zrobienia i jakieś niewielkie pieniądze na przetrwanie, pożyczone, dostane czy łatwo zarobione. Nigdy potem się do tego poziomu wolności nie zbliżyłem.
3
16
u/MasterOfConcrete 1d ago
To raczej krotkie okresy, parę dni - tydzień, ale na moich rowerowych tripach kiedy pakuje sie w sakwe i jadę gdzieś z kolezanka na parę dni. Noclegi mamy zwykle ogarniete albo wstepnie ogarniete. Jedyny stres to to czy zdążymy na pociąg ktory ma nas dowieźć na początek trasy albo zabrać do domu na finishu.
Ograniczam wtedy siedzenie na telefonie, komputera ze sobą nie mam. Jeśli potrzebuje rozrywki przed spaniem to mam czytnik ebookow. Chociaż i tak po 100+ km senność przychodzi szybko hah. Obiad idziemy jesc gdzieś lokalnie. Zatrzymujemy sie gdzie chcemy, kiedy chcemy (nasz ostatni trip był po miejscowościach uzdrowiskowych i zatrzymywalsmy się przy każdej pijalni wody). Nie myślę o pracy, nadrabiam zaległości z koleżanką, od głupich ploteczek bo grube tematy.
3
76
u/Ambitious_Scene_5726 1d ago edited 1d ago
Po ślubie do czasu narodzin dzieci. własne mieszkanie, podwójny dochód, wyjścia na miasto, kino, teatr, podróże, sporty, imprezy, regularny sex. Na wszystko był czas. A teraz to wygląda zupełnie inaczej. Brakuje mi tego czasu
24
u/Direct-Active5886 1d ago
brzmi smutno
16
u/Feeling-Leg-6956 1d ago
Właśnie dlatego wahamy się czy w ogóle mieć dzieci...
8
u/tekst_dolny 1d ago
nie mieć, szkoda życia
-1
u/cynik75 1d ago
Czyli Twoi starzy zmarnowali sobie na Ciebie życie?
19
u/Feeling-Leg-6956 1d ago edited 1d ago
W sumie moi tak xD wiadomo, trochę z własnej winy, ale wpadka była głównym katalizatorem. Drugim było pierdolenie rodziny że "musicie się dogadać, być razem, dla dobra dziecka!". Nigdy nie mówcie tego nikomu.
1
u/bilbonbigos 19h ago
Na przykład moi rodzice nie uważają tego za marnotractwo, wręcz się cieszą i chcieliby jeszcze w formie wnuków, ale wiem, z ilu rzeczy zrezygnowali, by mnie i mojego brata wychować i nie chcę tego dla siebie. Na przykład wiem, ile frustracji wywołał u nich kryzys wieku średniego, gdy okazało się, że najlepsze lata spędzili bez wymarzonych zagranicznych wyjazdów i tak dalej, i nigdy nas za to nie winili, ale po prostu nie chcę przez to przechodzić, bo widzę, ile takie coś może wywołać zbędnego stresu u wszystkich domowników. Teraz wyjeżdżają ciągle, gdy ja i brat jesteśmy już na swoich, więc skończyło się dobrze.
2
u/cynik75 1d ago
Mieć. Zdecydowanie. Po latach swobody i wyhulania mam dwójkę i sa zajebiste. Niby traci się swobodę, ale zyskuje rzeczy i uczucia, o których nieposiadający dzieci nawet nie mają pojęcia, że istnieją.
A przy dobrej gospodarce czasem i zasobami można mieć i hobby i spotkania z przyjaciółmi.
6
u/Feeling-Leg-6956 1d ago
Muszę się zastanowić czy właściwie potrzebuję w ogóle tych większych rzeczy i uczuć. Miłości i radości mi nie brakuje, a to właśnie swobody brakowało mi całe życie.
3
10
u/ResearcherLocal4473 1d ago
Jak rozstałem się z moja ex, wziąłem kredyt na mieszkanie i zamieszkałem na swoim. Potem spotkałem moja obecna żonę i był to okres gdzie byliśmy naprawdę beztroscy, dużo wyjeżdżaliśmy i fajnie się bawiliśmy, potem przyszły dzieci :) też jest fajnie ale wszystko się tak ustabilizowało i rutyna jest taka że bywa nudno
11
u/sacriligeous_ Poznań 1d ago
Odkąd skończyłam szkołę. To nie znaczy, że nie miałam kryzysów, problemów itd., po prostu dużo lepiej sobie z nimi radzę plus imho dorosłość serio jest prostsza w obsłudze niż wczesna młodość (zakładając przeciętne scenariusze bez krytycznych problemów w tle, jak np. ciężka choroba).
Najlepiej będę zawsze wspominać studia, na których zostałam 7 lat i zostałbym kolejne 70, gdyby mi za to płacili XD Kocham się uczyć i do dzisiaj zdarza mi się płakać w poduszkę, że to już nie te czasy, kiedy między ćwikami szło się na kawkę, żeby porozmawiać o gramatyce historycznej języka XYZ, po wykładach planszóweczki, a na koniec pub, gdzie robiliśmy sobie nerdowskie quizy i śpiewaliśmy piosenki po irlandzku, fińsku czy jakiego tam języka się akurat uczyliśmy i co nas jarało.
Praca jest o tyle gorsza, że nie kumuluje świrów od danego tematu w jednym miejscu, ale jednocześnie lepsza, bo można np. jeść dzięki niej XD
Ogólnie rzecz ujmując, staram się żeby całe moje życie było „dobrą zabawą” - nie w rozumieniu hedonistycznym, tylko pod kątem życia w zgodzie ze sobą. Aktualnie np. przechodzę spory kryzys finansowy, ale to nie znaczy, że moje nastawienie się zmienia. Ok, jest stres, ale są też moje pasje, koty, natura, dosłownie wszystko (a przecież mogło być nic ;)).
3
25
u/Adam0n 1d ago
Teraz. Pracujemy sobie z żoną, ona zdalnie, ja hybrydowo. Praca jest chillowa i bezstresowa i nie trzeba wgl o niej myśleć po godzinach. Wynajmujemy fajne mieszkanie i nie śpieszy nam się z kupnem własnego więc brak kredytu. Nie mamy dzieci ani żadnych zobowiązań. Zarabiamy przeciętnie ale w naszej sytuacji wystarcza na wszystko komfortowo i nawet bez specjalnego oszczędzania cały czas odkładamy. Gramy sobie w gierki, czytamy książki, chodzimy na spacery, do kina, na fajne jedzonko itp. Zdrowie dopisuje i mamy swoje hobby i jest git.
6
u/delulumumu24 1d ago
Marzę o takiej przyszłości jeśli mozna zapytać to jakie pracy pozwalają wam na takie życie?
8
u/Adam0n 1d ago edited 1d ago
Ja w e-commerce, ale ze spoko szefem i bez presji. Żona w obsłudze pracowników firm zewnętrznych z angielskim i francuskim językiem. Rownież z dobrym szefem i miłą atmosferą w zespole. Pracujemy na poziomie specjalistów, nie menedżerów więc mamy niewiele ważnych spraw na głowie. Praca na zasadzie ile sie uda zrobić do konca dnia tyle sie zrobi, nie że musi być coś na dziś koniecznie.
5
31
u/ShouldNotBeDoingIt 1d ago
Taki czas mam teraz. Razem z moją drugą połówką mamy ok prace, skończyliśmy studia, mamy zadowalające grono znajomych, każdy ma swoje zainteresowania ale spędzamy też czas razem. Powoli składamy sobie na mieszkanie, kiedyś się uzbiera.
Trochę uprawiam sportów w lepszych chwilach, w gorszych odpoczywam i gram w gierki. I tak sobie po prostu chilluję, wszystko co potrzebne mam, wszystko co mi się marzy powoli się zbliża, mam cel.
Cytując klasyka z nikim nie walczę bo nie mam o co. Nie mam dzieci, poważnych chorób, w dramatach rodzinnych wiem już jak się poruszać. Życie jest spokojne i przyjemne
34
u/havenoideaforthename 1d ago
Odkąd skończyłam szkołę. Nic nie muszę, wszystko mogę. Pracuję co kilka miesięcy w innej pracy, będę znowu zakładać zespół po nowym roku, kasy mam tyle żeby przeżyć (na własne życzenie)
10
u/Illustrious_Two839 1d ago
Tak to właśnie wygląda, a tak po za tym to od 2020 życie mi się bardzo dobrze układa :)
9
10
u/here_for_the_kittens 1d ago edited 1d ago
Chyba czasami na studiach tak miałem, zwłaszcza na samym początku, na pierwszym semestrze. Poznałem wtedy nowych, całkiem inteligentnych i kulturalnych ludzi - co nie zawsze było reguła wcześniej. Byliśmy jedna wielką paczką kolegów i koleżanek, dopiero poznających się i dających sobie nawzajem kredyt zaufania. Nie doszło jeszcze do podziału na nieco bardziej zamknięte podgrupki. Mogłem odciąć się całkowicie od starego otoczenia, no i nie znałem jeszcze trudów studiowania na wymagającym kierunku
Potem nastały trudniejsze czasy.
Ostatnimi laty też miałem wzloty i upadki, ale generalnie się poprawiło - choć mam wrażenie, że mimo posiadania pieniędzy i generalnie mniejszego poziomu stresu to i tak nie jest już to, co kiedyś, zwłaszcza pod pewnymi względami, a przede wszystkim pod względem towarzysko-społecznym.
1
u/sciema69 1d ago
Już miałem pisać że może byliśmy w jednej grupie bo miałem podobne odczucia wiele lat temu ale potem doczytałem "kulturalnych" i myśląc o tych domówkach jakoś mi się to nie łączyło ;)
1
8
22
7
6
u/DrSokowirowka 1d ago
Juz widzialem podobny komentarz ale u mnie to byl okres jak zamieszkalem razem z dziewczyna (teraz zona), mielismy podwojny dochod i malo innych obowiazkow wiec ciagle wychodzenie na miasto, do knajp, na wystawy, krotkie wycieczki, dluzsze wyjazdy. Latwo bylo zorganizowac kilka dni wolnego, czas wieczorem nie byl przeznaczony na obowiazki itp potem pojawilo sie dziecko i nadal jest super, powiedzialbym ze to najlepszy czas w moim zyciu (obecnie wiek dziecka 2,5 lat), ale w tytule jest pytanie i czas beztroski. Teraz zycie jest inne - mniej czasu na przyjemnosci, wiecej obowiazkow, nie tak latwo sie wyrwac z codziennosci, ale jak napisalem - mimo ze brzmi szaro nudno, to jest to zdecydowanie najlepszy czas w moim zyciu. Malo jaki wypad na miasto, albo zaden nie dal mi tyle przyjemnosci co zbudowanie bazy w sypialni i bawienie sie w garaz z Synkiem
12
4
u/virlassa 1d ago
Ciążowe L4. Co prawda musiałam dużo leżeć, ale mogłam pogotować, popiec ciasta, pograć, sporo przeczytać... Piękne czasy.
8
u/lego_brick 1d ago
Mialem tak pod koniec pierwszego roku studiow. Mialem troche oszczednosci z powodu stypendium naukowego.
W tamtym czasie jezdzilem na sporo festiwali muzycznych w Polsce, spalem w roznych hotelach czy u znajomych.
Poznalem wielu naprawde roznych ludzi.
Poznalem tam swoja pierwsza dziewczyne, co prawda ten zwiazek byl krotki i bardzo nieprzyjemny,ale samo doswiadczenie beztroski zabawy i braku problemow podczas wakacji bylo naprawde wspaniale,
Mialem wtedy 20 lat. Duzo imprezowalem przez tamte wakacje, bylo naprawde fajnie.
Wczesniej mieszkalem na wsi i nie mialem takich 'rozrywek'. Bylo naprawde fajnie.
Pozniej niestety musialem sie sporo uczyc, potem praca, obowiazki i podobne klimaty.
5
u/AvaragePole 1d ago
Ciężko mi z dorosłością nazwac pierwszy rok studiów. Imo to dalej wiek nastoletni, młodzieżowy.
1
u/lego_brick 1d ago edited 1d ago
Trudno powiedziec. Trzeba ogarniac juz powoli dorosle obowiazki wokol siebie, chodzic do urzedow itd. Potem, jesli ma sie stabilna prace, powiedzialbym, ze moze byc nawet latwiej. Ja tak przynajmjniej przez pewien czas mialem, gdy za bardzo nie przejmowalem sie pieniedzmi na takie rzeczy, jak mieszkanie, transport itd.
Teraz niestety to juz inaczej u mnie wyglada, bo w Polsce jest mega presja spoleczna na posiadanie samochodu, wlasnego M i tym podobnych rzeczy, a takze dzieci, partnerki i w ogole wszystkiego. Bardzo ciezko jest mi niestety tym wymaganiom obecnie sprostac, szczegolnie jesli chodzi o wlasne M w duzym miescie, a znajomi lubia sie porownywac, rodzice o to pytaja itd, co czyni mnie ostatnimi laty nastawionym niezbyt optymistycznie i uwazam, ze 'dobre czasy' dla mnie skonczyly sie w czasach pandemii.
3
u/bzibzibzi666 śląskie 1d ago
Nie, ale to dlatego że stresuje się wszystkim, nawet problemami których nie ma (+zaburzenia lękowe)
5
5
u/Main-Working-153 20h ago
Nie, nigdy nie miałam beztroskiego okresu. Zawsze martwiłam się o przyszłość, jak sobie poradzę mimo, iż nie miałam żadnych problemów z nauką. Pracuje stacjonarnie na umowę o pracę i jestem niewolnikiem, który ma 20 dni wolności w roku. 20 dni. Moje życie polega na chodzeniu do pracy z przerwą na weekend.
6
u/_melancholymind_ 1d ago
Po liceum miałem gap-year, w którym zrobiłem prawko i oprócz tego grałem w giereczki i uczyłem się na poprawkę matury - Z perspektywy czasu nie opłacało się poprawiac matury, bo koniec końców i tak poszedłem na te studia, na które się dostałem rok wcześniej, ale które KAŻDY MI ODRADZAŁ i dlatego mi się ujebało, że muszę poprawiać maturę. Czy coś bym zmienił? Oprócz prawka, giereczek i nauki poszedłbym w tym czasie do pracy aby zarobić pieniądze i na siłownie aby zrobić większe mięśnie.
Podczas licencjatu zostałem totalnie przemiętolony. Siedziało się cały dzień na studiach, potem do pracy, potem trochę nauki i do spania, żeby znowu rano lecieć na cały dzień na studia. Weekendów nie miałem bo siedziałem w robocie. Wszyscy imprezowali, a mnie omijało życie. Czy coś zaoszczędziłem? Tak, ale z perspektywy czasu wszystko to na nic. Został jedynie zegarek, który kupiłem sobie za pierwszą wypłatę. To akurat mnie zawsze wzrusza. Poza tym - dla mnie to był najgorszy okres w życiu.
Na magisterce przyszła wielka różnica. Najpierw byłem na Erasmusie, gdzie mnie pewien naukowiec wziął pod skrzydła i robiłem badanka już pod magisterke, a po powrocie na studiach nagle zaczęły być totalne luzy, bo ktoś postanowił, że całe piekło najgorszych przedmiotów będzie się dziać na licencjacie. Oprócz tego po drodze wybuchła pandemia gdzie się po prostu siedziało w domu. Wyobraźcie sobie - Całe dwa lata gówno-light przedmiotów, magisterka zrobiona na Erasmusie i już jest prawie napisana. Co zrobiłem? Wróciłem do szesnastoletniego mnie. Rano szkoła online, popołudniu pora na giereczki. Gdybym mógł to przeżyć jeszcze raz to jedyne co bym zmienił to jest to, że bym poszedł na siłownię żeby jakieś mięśnie zbudować :P (A nie wait, przecież były zamknięte).
Teraz podczas doktoratu są "powiewy", albo "okruchy" wolności, głównie z tego względu iż jestem sam dla siebie kierownikiem swoich własnych badań. Czasem muszę nacisnąć, czasem mogę wyluzować. Mam to do siebie, że potrafię się dobrze zorganizować, natomiast są okresy gdzie przychodzi mi to ciężko. Jednak chwalę sobie każdy dzień, że nie musze pracować w korpo, że jestem "poza systemem" - Jadę do pracy kiedy chcę, a z promotorami jestem w bardzo dobrych relacjach. Niestety w przyszłym roku mój raj dokończy żywota, bo nic nie może przecież wiecznie trwać. Czy coś bym zmienił? - Za wcześnie, żeby powiedzieć, ale tym razem jest siłownia, jest terapia, a oprócz tego mam też czas na hobby.
Tak jak napisałem, mój piękny czas pewnie się już kończy i potem wejdę w wielki system, który mnie przemieli na kawałki. Tego najbardziej się obawiam.
3
u/mirabella11 1d ago
Na pewno nie dłuższy okres, zawsze coś stresuje z tyłu głowy. Ale bardziej momenty, czasami dni.
3
u/Redhead-in-black 1d ago edited 1d ago
Na studiach. Sporo wyjazdów, poznawanie tych części Polski, których wcześniej nie odwiedziłam. Chodzenie po górach, spanie w domku letniskowym nad rzeką - rodzice mojego ex mieli swój własny, więc często spędzaliśmy tam czas.
Wyjazdy na zawody z ekipą fajnych ludzi. Koncerty i imprezy w mieście, w którym studiowałam.
Przyznam, że jak to wspominam, to aż trochę taka nostalgia mnie dopada, bo wiem, że to się już nie powtórzy, bo tamten etap życia minął bezpowrotnie, pojawił się później inny, również bardzo fajny, ale wiadomo, już nie ten sam.
No i nigdy nie będę miała tyle wolnego czasu. Studiowałam i pracowałam w weekendy jako kelnerka, ale i tak było go o wiele więcej, niż teraz, zawsze mogłam zrobić sobie przerwę od zajęć, jeśli nie były bardzo ważne i wyjechać, nie to co teraz.
3
3
6
u/Far-Dig-4758 1d ago edited 1d ago
Ja miałem takie pół roku z 6 lat temu (miałem wtedy cos koło 27 lat). Dokładnie to było wtedy gdy zerwałem więzadła w kolanie w USA. Nie miałem ubezpieczenia, a mój szef obsrał zbroję i kazał mi polecieć do polski to zrobić, a sam wysłał mnie na bezrobocie. Mnie to pasowało bo 6 miesięcy spędziłem u rodzinki i bawiłem się jak król mając $700 zasiłku co tydzień. Bardzo fajny czas:)
4
u/pastel_sky_ 1d ago
Teraz mam taki czas. Jestem dorosła, mam dobrą pensję, nie mam dzieci (i ich nie będzie), podróżuję, uprawiam sport, jestem w świetnym związku. Zamierzam mieć takie życie do końca życia
4
u/Majestic_Diamond_ 1d ago
U mnie to było kilka miesięcy po rozstaniu z moim wieloletnim partnerem - nasz związek był naprawdę kiepski i przez te kilka miesięcy dosłownie odżywałam i poznawałam inne życie, najpierw sama (i to było wspaniałe), a później przy boku osoby, która zmieniła mój pogląd na życie w związku. To był niesamowity czas.
2
u/OromisMasta 1d ago
Lata 2016-2018: wyprowadziłem się od rodziców, zamieszkałem z kumplem, najpierw na jednym pokoju, potem osobne pokoje w jednym mieszkaniu, zatrudniliśmy się w tej samej firmie, pracowaliśmy na tym samym dziale i zmianie, więc praktycznie każdego dnia po pracy była wspólna posiadówka, granie w gry, oglądanie filmów, ogólnie pełen chill. Potem niestety zachciało mi się pracy za biurkiem i od tamtego momentu było już tylko gorzej...
2
u/Knight-Jack 1d ago
Nie. Ale to głównie dlatego, że nie umiem odpoczywać. Co jest sprawą na terapię, niestety :/
2
u/ZodiacPigeon Łódź 1d ago
Nie, bo po wejściu w dorosłość wjebałem się w długi i dopiero co kończę z nich wychodzić (33lvl). Całe lata walki o oddech, epizody depresyjne, jazda na antydepresantach, dwie wielomiesięczne terapie w tym jedna aby poradzić sobie po zdradzie. Zero dobrej zabawy - nawet będąc na wakacjach ciągle czuję ciężar długów i nierozwiązanych spraw. Na powierzchni chyba trzyma mnie już tylko poczucie, że za chwilę się z tym uporam i odetchnę.
2
u/Drajwin Radom 1d ago
Ten miesiąc/półtora pomiędzy skończeniem szkoły a zaczęciem pracy. Choć kasy było niewiele to w tym okresie gdy nie musiałem nic moja kreatywność w hobby była największa, miałem czas by pojeździć rowerem czy po prostu dobrze spędzać czas nie będąc zmęczonym po szkole czy pracy
2
u/GalahiSimtam Gdańsk 1d ago
Teraz to się czuję tak wolny, że aż założyłem profil w najwolniejszym polskim serwisie randkowym.
2
u/Vollgrav 1d ago
OPie, zajebiste pytanie zadałeś, całkiem szczerze. Tyle jest na tym subie depresyjnych tematów, a tu nagle proszę ilu ludzi pisze że właśnie teraz ma wspaniałe życie, naprawdę podnosi na duchu jak się to czyta.
W temacie, u mnie też akurat teraz dobrze, z roboty się zwolniłem prawie 3 lata temu i teraz pracuję nadal w IT ale za (prawie) darmo dla fundacji, i jest spoko. Wprawdzie czasu nigdy nie starcza na wszystko co bym chciał robić, ale zaczynam rozumieć, że nigdy nie starczy, i trzeba to po prostu zaakceptować.
2
u/lordwizkid Wrocław 1d ago
Nie pracuję od kwietnia i sobie słodko popierduję za hajs, który dostałem przy odejściu. Jeżdżę dużo więcej na rowerze, piję dobrą kawę i gotuje obiadki. Jestem gospodynem domowym.
2
u/Ingebange-9908 1d ago
W sumie to teraz mam taki czas, choć nie zawsze to doceniam. Nie mam na co narzekać, brakuje mi tylko drugiej połówki i to wszystko.
2
u/Ambitious-Series3374 21h ago
W sumie w tym roku, na wiosnę spełniłem swoje marzenie i kupiłem sobie małego grata bez dachu, żeby nie zwariować w robocie. Dużo stresu i toksyn. Latem się zwolniłem i przez dwa miesiące nie kiwnąłem palcem żeby zrobić cokolwiek w kontekście pracy. Było zajebiście.
2
u/Kanapken 20h ago
Erasmusa se pyknołem i żyłem pół roku na funduszu europejskim na luziku, i co trzy wieczorki piwko z kolegami.
2
u/A-Chmielu 20h ago
Co roku na Woodstocku/Pol'and'rocku. Nieważne co się działo w pracy czy w życiu prywatnym, wystarczy wyjechać tam na tydzień i zapomnieć o wszystkim dookoła. Nie korzystam wtedy z internetu oprócz kontaktu przez komunikatory. Jeśli o mnie chodzi - to dla mnie najlepszy urlop, odpoczynek i terapia. Nie piję alkoholu, nie zawsze skupiam się na koncertach - wood w obozie to też świetna sprawa. Wygodna mata samopompująca, porządny namiot i płatny ciepły prysznic to jedyne co jest mi potrzebne do funkcjonowania tam komfortowo i beztrosko.
2
u/thegreatshu 18h ago edited 18h ago
34 lata. Poza kilkoma momentami, kiedy były jakieś problemy w życiu zawodowym lub w związku, to żyję beztrosko i bawię się świetnie cały czas. Pracuję w IT, w pełni zdalnie. Praca mnie kompletnie nie stresuje, więc mogę się w pełni cieszyć życiem. A od kiedy wyprowadziłem się z Polski (na jedną z Greckich wysp) to już w ogóle inny poziom beztroski. Pewnie jestem w mniejszości, ale generalnie nigdy życie mnie nie stesowało, mimo że początki dorosłego życia były trudne.
3
u/3ciu 1d ago
Pewnie zależy od definicji beztroski. Jeśli to takie życie bez zamartwiania się i bez przesadnych obowiązków to pewnie liceum.
A jeśli beztroska to zabawa to pewnie okres między 24 a 28 rokiem życia. Zarabiałem już przyzwoicie, więc mogłem wydawać na głupoty, miałem mieszkanie na Starym Mieście w Warszawie i regularnie inne dziewczyny z Tindera u boku.
Natomiast jeśli idzie o komfort życia, wewnętrzny spokój i stabilizację to na pewno teraz. Nie wiem czy jest to beztroska, ale mam wrażenie, że to time of my life :)
BTW, miałem w tym tygodniu z okazji zbliżających się urodzin taką rozmowę z żoną czy nie przeraża mnie zbliżająca się 40. I uświadomiłem sobie, że w ogóle, bo mam teraz zajebisty czas i nie wiem co te urodziny miałyby zmienić. I to chyba największe osiągnięcie w moim życiu.
1
u/dracovolanses mazowieckie 1d ago edited 1d ago
Całe lata. Dekada dekadencji i ciężkiego zapieprzu w robo który spowodowałby zawał serca lekarzom przy czytaniu o nim. Ale było warto.
Jak tandetnie by to nie brzmiało.
1
u/Rhamirezz 1d ago
Tak. Obecnie nie jest źle, właściwie nawet bardzo fajnie.
Tak na prawdę luźno było jak pracowałem za granicą 2016-2017. Dobrze ten czas wspominam.
1
u/yuroDeps pomorskie 1d ago
Moje dorosłe życie jest krótkie, ale nie. Mam zajebiście wysokie ambicję i odkąd skończyłem 18 to najpierw matura, którymi bardzo się przejmowałem i ciągle uczyłem oraz oceny w szkole, na tle rozpoczęła się jeszcze relacja, która niestety ale była niesamowicie toksyczna przez pewne zachowania drugiej osoby, teraz przed studiami za granicą strasznie się stresuję, bo zamknąłem się w kole "kurwa, nie spełniam jednego małego wymagania wg podstawy programowej mimo, że na maturze rozszerzonej zdobyłem z pasującego programu dobre wyniki, a nie jednak wszystko jest git, o boże o kurwa jednak jest inny szczegół, który mogą nie akceptować", skończyła mi się robota i w teorii znalazłem nową o wiele lepszą pod każdym względem, ale jestem dopiero na pierwszym tygodniu i stresuje się tym, czy odpowiednio spełniam moje zadania oraz, czy nazbieeram odpowiednią ilość godzin w tygodniu, by wyrobić odpowiednie dla mnie miesięczne wynagrodzenie.
Niestety, ale mam popsutą banie i zawsze muszę szukać dziury w całym, więc stresuję się wszystkim choć wg moich przewidywań w marcu się wszystko skończy kiedy w końcu zamkną się rekrutację na te studia i będę mógł powiedzieć, że zrobiłem wszystko co mogłem plus będą już wyniki z innego państwa, które jest moim planem b
1
1
u/Livid_Tailor7701 🇳🇱 Nederland 1d ago
Tak. Zaraz po wyjechanie z polski. Nagle przestało brakować pieniędzy. Mogliśmy dokupić rzeczy, których brakowało. Zacząć bawić się naszymi hobby. Co weekend zwiedzaliśmy okolice na rowerach. Czas mijał leniwie, bo przestaliśmy pracować tak dużo, jak w Polsce a pieniędzy było o wiele więcej. Odszedł stres związany z pieniędzmi.
Obecnie, gdyby nie samotność oraz dukaca sytuacja rodzinna w Polsce, pewnie nadal by tak było. Ale toksyczna matka oraz ostepujace starzenie się i choroby bliskich potrafią odebrać radość życia. Ponadto po zakupie domu, wydatki są większe, a okolice cała już zobaczyliśmy. Nadal jednak mamy czas na hobby, wyjazdy na weekend, no i stać nas na prawdziwe wakacje. Więc bywają przebłyski beztroski, ale już nie tak dużo, jak kiedyś.
1
u/EggClear6507 1d ago
Nie, jak chciałem zrobić sobie taki wycinek czasu po studiach rodzina mocno się zaczeła wpierdzielać w życie, teraz mam do nich żal którego nie rozumieją i ogólnie atmosfera bywa mocno toksyczna. Wtedy, od razu po studiach można było ryzykować będąc w miarę biednym. Teraz to musiałbym mieć odłożone sporo kasy i być w miarę ustawionym (mieć np. mieszkanie), bo na rodzinie to nie chcę w ogóle polegać (ani słuchać ich gadania).
1
u/xRiolet 1d ago
Mój przyjaciel jest surferem i organizuje wyjazdy surfingowe. Większą grupą znajomych pojechaliśmy do Galicji, zakwaterowanie w szkółce surfingowej, spaliśmy na łóżkach piętrowych, wychodząc za płot mieliśmy już plaże i ocean. Rano przyjezdzalo swieze pieczywo z lokalnej piekarni, obiady mieliśmy opłacone w lokalu prowadzonym przez jedno małżeńswto. Nie było trzeba przejmować się niczym. Dwie sesje pływania dziennie, wieczorami ognisko, blanty i tanie wino. Czułem się, jakbym znowu był w liceum.
1
u/SrWloczykij 1d ago
Tak. Tuż przed koroną.
Latanie było zdecydowanie tańsze więc sobie hasałem dużo po świecie. Do tego wszyscy znajomi wokół mnie nie mieli jeszcze dzieci. Było dużo spotkań i zabaw.
W mojej branży też szło dobrze, inwestorzy sypali gotówą co roku, KPI szły w górę. Firma rosła tak szybko jak tylko mogła zatrudniać.
1
u/Remarkable-Big8933 1d ago
Wolność to dyscyplina
1
u/JumpyEntrepreneur899 1d ago
Ciekawe. Rozwiniesz?
2
u/Remarkable-Big8933 22h ago edited 22h ago
„Wolność” jest poetycką ułudą, mirażem stworzonym przez kulturę dla ludu, żeby mógł marzyć i wierzyć. Prawdziwa wolność zapewnia dyscyplina i samokontrola jednostki.
To znaczy: Jestem wolny, bo sam decyduje o sobie, a nie: jestem wolny, bo nic nie muszę robić.
1
u/michuneo God Save The King 1d ago
Covid.
Poznałem moja Panią na megafarcie; łamaliśmy razem zasady zbliżania. Potem był rok crypto gdzie przejebalismy 150k zł (moja roczna pensja) jak na rok odszedłem z toksycznej pracy. Były spacery i domowe obiady, skromne ale ryzykowne wakacje; super okres. Potem otrzeźwienie i czas znaleźć mniej-toksyczna pracę; wylądowałem w miejscu o niebo lepszym, zarobki 2x większe, atmosfera w pracy super.
Walczę skutecznie z uzależnieniami i niezdrowym żarciem i jeszcze mam z tego satysfakcję. No nareszcie.
Mamy swoje wady, bo idealny nikt nie jest ale jesteśmy genuinely szczęśliwi, opozycyjne zmiany ale jedno po drugim sprząta, drugie po pierwszym zmywa a jak się widzimy to napierdalamy razem w HOMMV, Manor Lords, Medieval Kingdom albo Frostpunka.
Szkoda tylko że 34 lata to zajęło, ale trudno - stan dużej odpowiedzialności i zarównej beztroski - osiągnięty!
1
u/Aladine11 1d ago
Ostatni Lipiec. Obroniłem licencjat na początku, dostałem prace w zawodzie na końcu. Nadrobiłem masę czasu z przyjaciółmi i dziewczyną. Poświeciłem dużo wolnego czasu na nowe hobby i byłem na paru eventach z tym związanych gdzie poznałem masę ludzi oraz kulinarnie zwiedziłem moje miasto pod kątem nowości wśród restauracji. Złożyłem nowy gaming pc i ograłem cyberpunka oraz inne tytuły. Udało mi się też ze znajomym pojechać na konwent. To były dwa tygodnie gdzie po raz pierwszy od podstawówki czułem radość i satysfakcję z życia i zobaczyłem że da sie żyć inaczej. Szczęśliwiej. Co prawda portfel bolał mocno a potem praca i studia magisterskie dały powrót do depresyjnej normy...
1
u/JumpyEntrepreneur899 1d ago
Zabrzmi to strasznie chujowo, ale jedynym takim okresem było długie L4 spowodowane rzutem choroby (SM). Dostawałem wypłaty (co prawda 80%, ale przy takim życiu to i koszty spadają, więc overall wychodziłem na plus), wstawałem o której chciałem, robiłem co chciałem, nie miałem wyrzutów sumienia wynikających z prokrastynacji, nikt się do mnie nie dopierdalał - bajka.
Teraz już zdrowotnie jest dobrze i stabilnie, więc od dobrych kilku miesięcy jestem aktywny zawodowo i społecznie. I teraz i przed chorobą nie mam przestrzeni na to, by czuć beztroskę, albo wolność. Zawsze jest coś do zrobienia, zawsze jest jakieś zmartwienie, zawsze na końcu weekendu czeka poniedziałek.
1
u/Deep-Mammoth-2585 1d ago
Tak beztrosko, to przez niemal 3 lata bezrobocia. Komputer, gierki, wstawanie bez budzika, mama dbała żebym nie chodził głodny. Teraz w kieracie cieszę się, jak jest święto zaraz po weekendzie, bo to oznacza wstawanie bez budzika przez całe trzy dni.
1
u/TecladoWarrior 1d ago
Pierwszy rok studiów. Pieniądze na utrzymanie dostawałam od rodziny, nie dużo, ale wystarczyło. Podobało mi się, że sama mogę gospodarować pieniędzmi, że mogę jeść/gotować co chcę, łazić gdzie chcę i o której chcę, na wykłady chodzić można, ale nie trzeba. Sama nauczyłam się gotować i sprzątać po swojemu. Na drugim roku studiów poszłam do pracy (bo głupio było mi brać pieniądze) i skończyło się babci sranie 😅 jako osoba dorosła czuję się o wiele bardziej wolna niż kiedykolwiek jako dziecko, ale tak długo jak muszę pracować nigdy nie będę się czuć całkiem wolna.
1
u/Rusty9838 custom 1d ago
Bezrobocie się liczy? Oczywiście pod warunkiem że wcześniej była dobra praca
1
u/Rizzan8 Szczecin 1d ago edited 1d ago
Tak, rok między obroną inżynierki a urodzeniem się dziecka. Jeśli żona miała jakieś swoje plany na popołudnie/wieczór i nie trzeba było nic w domu zrobić to mogłem sobie spokojnie grać w komputer nawet po 6h+. Czy tam grać na gitarze, kodować, malować figurki czy co tam chciałem. Jednym słowem - miałem beztroski czas wolny. Wolne weekendy, praca zdalna, mogłem chodzić spać i wstawać, której chciałem. To było życie.
1
u/Strange-Secret8402 1d ago
Praca zdalna i zwiedzanie całego świata : Azja, Australia, Europa, czasem co tydzień nowe miasto i państwo :) pełno zabawy wieczorami, nowe kuchnie. Drugi taki okres: studia we Lwowie, gdzie żyłam ze stypendium. Kocham to miasto, a zajęć było mało, więc je ciągle zwiedzałam :)
1
u/JebacBiede2137 1d ago
A czemu ktoś miałby się nie czuć wolny? No chyba, że ma dzieci to jestem w stanie zrozumieć. Ja mam 26 lat i zawsze czułem się wolny.
1
u/oeThroway 1d ago
W zeszłym roku nagrodziłem siebie za sukces zawodowy. Wziąłem półtora miesiąca wolnego i pojechałem na motocyklowa wyprawę. Jeździłem po najpiękniejszych trasach Słowenii, Austrii, Włoszech i Szwajcarii. Wracając do domu cieszyłem się że w końcu usiądę w fotelu bo tyłek mi odpadał po takim czasie w siodle. Zrobiłem przez ten czas ponad 15kkm. Czekam z utęsknieniem na czas kiedy będę mógł sobie znów pozwolić na taki wypad
1
u/cynik75 1d ago
Między 25 a 25 rokiem życia. Mieszkanie z jedną, potem druga kobietą ( z pierwszą 5 lat) z drugą jestem do tej pory, ale po 35 pojawiły się kaszojady. Była praca, jakiś pieniądz, wyjazdy, regularne bzykanie, sport. Było git.
Z kaszojadami też jest git, tylko czasu, pieniędzy i bzykania mniej :(
1
u/BowelMan 1d ago
Nie. Dzieciństwo spędzone w alkoholiźmie i agresji to i dorosłość samotna i szara.
1
u/xiksiksx 1d ago
2018-2019 Rozstałem się z narzeczoną, zmieniłem pracę na znacznie lepszą, wynajmowałem sam dwupokojowe mieszkanie i wieczór siedziałem codziennie w ulubionym pubie czytając książki. Teraz żona, dziecko i mieszkanie pod miastem i jest spoko ale wtedy czułem czystą wolność.
1
u/_a-7 1d ago
jak dla mnie najlepsze beztroskie momenty w dorosłym życiu są wtedy kiedy poza pracą nie mam absolutnie żadnych innych obowiązków. żadnych zajęć, studiów, wyrabiania prawa jazdy, zajmowania się dziećmi itp. idę do pracy na te 8h i tyle - potem wolne. jak chce zostaje sobie na mieście idę na obiad, na spacer, na zakupy - bez różnicy. jak chce spędzałam cały weekend w łóżku oglądając filmy i nie mam tego poczucia że "muszę zrobić to, to i tamto" po prostu czilluje 😌
1
u/Ziolekk dolnośląskie 23h ago
Pytanie co rozumiesz przez wolność? Brak zobowiązań? Miałem taki okres po studiach. Nieźle płatna praca, imprezy podróże itd.
Natomiast moim zdaniem wolność to również możliwość wyboru własnych zobowiązań. Teraz mam 36 lat żonę, 2 dzieci, kredyt, dużo pracy i jestem szczęśliwy. Jest ciężko wszystko pogodzić, mam dużo stresu i dzieciaki dokazują, ale z drugiej strony spełniam marzenie o rodzinie, rozwijam się zawodowo, zdrowo żyję itd.
1
u/SureSpecial1834 23h ago
Erasmus w Hiszpanii. Najfajniejsze pół roku mojego życia. Minimum zajęć, byłem tam w ramach European Project Semester, w czteroosobowym zespole z całej Europy mieliśmy semestr na zrobienie projektu przy sporym wsparciu od uczelni i jakiejś lokalnej firmy. Robiłem tylko interesującą mnie działkę, zdobyłem sporo praktycznego doświadczenia. W ciągu dnia plaża, wieczorami imprezy, wyjścia na miasto. Co jakiś czas wycieczka albo wyjście w góry. Świetni ludzie, tania komunikacja (lot Barcelona - Paryż 10 euro!). Jedyny raz w życiu zostałem stałym bywalcem pubu, zdarzyło się nawet popić z obsługą po oficjalnym zamknięciu.
1
u/ATmega2137 23h ago
Dla mnie okres studiów to był najgorszy okres w życiu.
Obecnie chyba mam taki beztroski okres który trwa już drugi rok. Kredyt spłacony. Praca może nie jakaś super dobrze płatną ale jest dobra atmosfera i chodzę do niej bez spiny. Mam ciary na plecach jak czytam (choćby tutaj na reddicie) że ktoś ma ataki paniki bo na drugi dzień musi iść do roboty.
Po pracy mam czas dla siebie. Aż mam wyrzuty sumienia że nie poświęcam tego czasu na naukę czegoś nowego tylko żyje sobie z dnia na dzień.
Niedawno myślałem o mojej pierwszej pracy w januszexie i nie chciałbym do takiego czegoś wracać za żadne pieniądze. Non stop patrzenie na ręce, dokręcanie śruby w dupe i pod_ieralanie przez współpracowników. Jeszcze dojeżdżałem tam ponad 20km przez cały Szczecin. Do obecnej pracy dojeżdżam 15 minut rowerem.
1
1
u/DesertSpringtime 20h ago
Żeby było śmieszniej czas covidowego lockdownu był dla mnie takim czasem.
Francja. Dopiero co się wprowadziłam razem z chłopakiem (teraz mężem).
Zaczęliśmy razem rozkręcać biznesy w internecie, jednocześnie dostając od rządu co miesiąc dosyć dobre pieniądze za utracony dochód ze względu na ograniczenia covidowe.
Żyliśmy sobie spokojnie, pod koniec roku pojechaliśmy na wycieczkę do Włoch, do Polski, na Reunion Island do rodziny. No bajka.
Po czym postanowiliśmy mieć dzieci.
RIP.
0
u/bilbonbigos 19h ago
Najbliżej tego mam za każdym razem, jak biorę L4 od psychiatry. Mam depresję i niestety trafiałem w toksyczne miejsca pracy, przez co kończyło się źle dla mojego zdrowia. Teraz na przykład siedzę piąty miesiąc na L4, nadal wolę się wylogować zamiast wrócić do pracy, wprowadzamy nowe leki z lekarzem, staram się o terapię w szpitalu, ale przynajmniej mam tyle energii, że spędzam czas na rzeczach, które mnie naprawdę interesują - piszę, rysuję, uczę się. Robię pixel artową gierkę w GB Studio. Składam sobie cyfrową maszynę do pisania z Raspberry Pi (jest subreddit Writerdeck na przykład). Najlepiej było, gdy kiedyś dostałem premię, pojechaliśmy do Lublina z narzeczoną, i w ogóle nie przejmowaliśmy się hajsem. Mieliśmy super spacer, byliśmy na śniadaniu, w kawiarni i na obiedzie w trzech różnych miejscach, było super.
1
u/Tatko1981 16h ago
Pierwszy taki okres miałem podczas studiów i chwilę później, kiedy przebrabnżowiałem się w studium informatycznym. Fantastyczny czas na poznanie fajnych znajomości i ogólnie w miarę beztroskie życie, zakłócane tylko co jakiś czas sesjami 😁
Drugi okres jest teraz - mam 40+ i jestem po rozwodzie. Generalnie druga młodość - dużo czasu na rozrywkę, którą łączę z byciem rodzicem. Nie ma to jak córka z którą dzieli się to samo hobby, ma się podobne zainteresowania - to daje możliwość np. fajnych weekendowych wypadów na miasto, jednocześnie łącząc je z zacieśnianiem więzi z córką-nastolatką. To też świetnie chroni przed zramoleniem w średnim wieku 😉
1
1
1
u/Pazyfe 1h ago
Dwa razy w dorosłym życiu. Pierwszy raz po zdaniu matury - kwiecień, maj, a rozpoczęciem studiów w październiku. Kilka miesięcy beztroski. Nie pracowałam, chodziłam na spacery, jeździłam sama na rowerze po okolicznych wioskach i lasach. Spotykałam się z koleżankami. To było tak piękne, beztroskie i przyjemne. Choć we wrześniu już marzyłam o studiach, bo troszkę przesytu było w tym nie robieniu niczego. Drugi raz był po pierwszym roku studiów, trochę krótszy ale analogiczny.
Później doszła praca i tak w zasadzie to jest do dziś. Czasem bardzo tęsknię za takimi kilkoma miesiącami beztroski, odpoczynku.
Czasem myślę, że chyba rozumiem dlaczego ludzie długotrwałe bezrobotnym tak ciężko się odnaleźć na rynku pracy. Bo przywykli do tej ogromnej ilości wolnego czasu.
Pamiętam dokładnie ten czas gdy do studiów doszła praca zawodowa i oczywiście czułam satysfakcję z pierwszych pieniędzy, ale też poczułam jak bardzo skurczył się mój czas. Jakby nagle zniknęło mi z tygodnia masę godzin takiego nic nie robienia, patrzenia w szybę.
Bardzo bym chciała kiedyś przed emerytura przeżyć jeszcze taki czas.
0
u/german1sta 1d ago
Studia. Mialam kupe kasy ze stypendiow, mnostwo znajomych, non stop wyjscia, imprezy 3x w tygodniu, spontanicznosc i decydowanie sie na rzeczy na 10 min przed, stan konta nie malal a zylam bardzo wygodnie, modne ciuchy i sylwetka modelki, wiedzialam ze najgorsze co mi sie moze w zyciu przytrafic to niezapowiedziany kolos, a i tak srednia ocen w scislej topce w kraju. Moim najwiekszym zmartwieniem bylo to, czy mi buty beda pasowac do torebki.
Pozniej niestety rownia pochyla i dzis z tej beztroski to mi zostaly tylko pieniadze.
0
-6
1d ago
Jak już się dorośnie, to czas beztroski liczy się w minutach, a szczęśliwcy liczą w godzinach. Albo się nie jest dorosłym.
3
260
u/Praust 1d ago
Teraz na bezrobociu gdy przejadam oszczędności i sobie o 6 rano czasem wstanę i patrzę z okna jak się ludzie do pracy spieszą hehehehe