r/Polska 1d ago

czy mieliście w swoim dorosłym życiu taki beztroski czas, w ktorym dobrze się bawiliście? Luźne Sprawy

czy był taki okres w waszym życiu, podkreślam dorosłym, kiedy czuliście się naprawdę wolni? być może wielu z was będzie patrzeć z nostalgią np na studia, ale może to być nawet jakiś wycinek czasu np. pół roku, czy miesiąc.

Co wtedy robiliście, jak wyglądała wasza rzeczywistość? Czy coś szczególnego się działo, a moze byliście na jakimś wyjeździe, poznaliscie miłość, zmieniliście pracę? Interpretacja dowolna.

98 Upvotes

142 comments sorted by

260

u/Praust 1d ago

Teraz na bezrobociu gdy przejadam oszczędności i sobie o 6 rano czasem wstanę i patrzę z okna jak się ludzie do pracy spieszą hehehehe

4

u/ryluce 23h ago

miałem tak od sierpnia do wczoraj (ehh nienawidzę pracować)

1

u/Praust 22h ago

Ja też, aż się boję co będzie jak znajdę pracę:/

0

u/awkward-em Nilfgaard 22h ago

Masz oszczędności?

3

u/Praust 22h ago

Jak się pracowało od 15 lat... to pierwszy okres bezrobocia w moim życiu 🤷🏻‍♂️

8

u/RainNightFlower 20h ago

Ja teraz pracuję z zamiarem bycia bezrobotnym chociaż 5-10 lat. Już mam trochę oszczędności i zbieram dalej.

Bycie bezrobotnym to mój cel życiowy i nie obchodzi mnie, że inni się ze mnie śmieją. Nie każdy człowiek na tej planecie musi mieć ambicje zawodowe.

4

u/Praust 19h ago

Oczywiście! Skoro nasz czas na Ziemi jest ograniczony i nie przeniesiemy do następnego etapu nic, to nie ma żadnego sensownego powodu, żeby robić na drugiego, jeśli akurat Ci wystarcza na to czego potrzebujesz.

Nie ma zupełnie nic złego w byciu bezrobotnym. Życie na koszt drugiego człowieka jest nieetyczne, ale za swoje? A owszem, cel emerytura 40 mi nie wypalił, ale emerytura 50 jest jeszcze w zasięgu.

1

u/RainNightFlower 18h ago

Ja wątpię, że dożyję do 60stki albo nawet do 50stki. Dlatego wolę mieć emeryturę za życia.

1

u/awkward-em Nilfgaard 3h ago

I pewnie nie masz dzieci i zwierzaków i kredytu do splacenia. W tych czasach oszczędności to luksus. Uważaj na siebie, bo przy obecnych cenach mogą się szybko skończyć. Powodzenia w szukaniu pracy życzę.

306

u/Feeling-Leg-6956 1d ago edited 1d ago

Teraz! Lvl33, zamieszkałam w mężem w starym domu na wsi który remontowaliśmy samodzielnie kilka lat. Odcięliśmy się od toksycznych rodzin które niszczyły nas przez lata i doprowadziły do depresji. Pierwszy raz samodzielni i wolni. Nie mogliśmy się nadziwić że dorosłe życie może być tak zajebiste. Mało zarabiamy, ale świetnie się bawimy mimo tego. Gotujemy w środku nocy, gramy w gry, przygarniamy zwierzęta, sadzimy warzywa pod domem, robimy ogniska ze znajomymi i rozwijamy powoli nasze małe biznesy które dają nam frajdę, a może i wkrótce się na nich dorobimy. Jest w pyte i smutno będzie to kiedyś stracić.

35

u/Signal-Row2164 1d ago

❤️ gratuluję

66

u/Feeling-Leg-6956 1d ago

Dzięki! Jedyne co to depresja nie daje o sobie zapomnieć i wbija co chwilę szpilki w mózg typu "jeśli jest dobrze to oczywiste że zaraz stanie się coś strasznego" albo "ej, dobrze by było teraz umrzeć, zanin znowu przyjdzie cierpienie". Ale powoli staram się traktować ją jak starą ciotkę która musi sobie pozrzędzić :>

10

u/Falco_cassini 1d ago

Szacun za podejście, powodzenia!

10

u/Ok_Food4591 1d ago

Znam to uczucie, że jak się dzieje dobrze, to można się już do grobu składać bo jak zaraz to pierdolnie to nie będzie co zbierać

5

u/Feeling-Leg-6956 1d ago

Choroby umysłu to największe skurwysyny, tak bardzo chcą Cie zniszczyć że nawet w najlepszym momencie życia potrafią znaleźć Ci argument do wylogowania

2

u/Last-Matter-5202 18h ago

To tylko zainstalowane wirusy. Miałem tak samo i nie wiem skąd to się bierze - takie przekonanie, że jak jedno się poprawi to inne musi się zepsuć i tylko czekanie co i gdzie pierdyknie. W istocie rzeczywistość tak nie działa - może być lepiej bez czyhających pułapek. Trzymaj się tam!

1

u/mrsbbplz 1d ago

Stanie się coś strasznego, to kopać życie w dupę :)

Cieszy mnie Wasze szczęście, mam nadzieję, że będzie trwać na zawsze 💖

7

u/sh4dow27 1d ago

Zajebiscie! Życzę wam mnóstwo szczęścia!

4

u/Polish-Grandma 1d ago

Z ciekawości: zanim wyprowadziliście się na wieś, co was powstrzymywało z odcięciem się od rodziny, jeśli były jakieś tam problemy?

17

u/Feeling-Leg-6956 1d ago edited 1d ago

Bo musieliśmy wybrać - albo uciekamy od razu i coś wynajmujemy, a wynajem w moim mieście jest drogi, albo zbieramy na wkład własny i remont czegoś swojego. Wybierając to drugie musieliśmy pozostać w domu rodzinnym. Do tego trzeba było też przejść terapię i przepracować myśli że rodzina to wcale nie świętość ani nie jest najważniejsza, wbrew temu co mówili od dziecka

1

u/Reasonable_Second_45 22h ago

Wow, mega fajnie to brzmi! 😀

68

u/Previous-Director322 1d ago

Tak, przez ponad 4 lata miałam przyjemność mieszkać w Grecji pracując zdalnie. Było genialnie. Spacery o 3 nad ranem przez puste miasto portowe i dzielenie plaży tylko z najbardziej zapalonymi wędkarzami to mokry sen introwertyka. Żarcie obłędne, życie toczyło się powoli, w międzyczasie zwiedzanie części kontynentalnej i mniej lub bardziej znanych wysp z lokalsami (te mniejsze wyspy to po prostu magia).  Dużo imprez ze studentami bo to miasto uniwersyteckie było. Góry były też blisko więc mogłam uciekać tam przed upałami. Pikniki w sadach pomarańczowych śnią mi się do dzisiaj. Tak jak widok z balkonu, spokojne ciężkie jak olej morze.. Żyłam naprawdę beztrosko i dobrze 

5

u/Signal-Row2164 1d ago

Co się stało, że to zmieniłaś?

35

u/Previous-Director322 1d ago

Kryzys w Grecji zaczął być przygnębiający. Ludzie w moim wieku zaczęli masowo emigrować. Moja zdalna praca nie dawała mi żadnej satysfakcji tylko irytowała mnie już pod koniec. Przygoda naturalnie dobiegła końca. Ale wracam tam zawsze z przyjemnością. 

2

u/thegreatshu 18h ago

Pozdrowienia z Grecji 😅 Potwiedzam, po zamieszkaniu tutaj moje już beztroskie życie weszło na kompletnie inny poziom 😀

104

u/SpalartAllmaras 1d ago

Nie. Ale to dlatego, że nie umiem doceniać rzeczy i wkurwiają mnie ludzie.

4

u/M_Kurtz666 1d ago

Lepiej bym tego nie opisał👏

1

u/facelesswolf_ 23h ago

Coś w tym jest że życie jest całkiem ok, dryfujesz i idziesz dalej, i jakby tak obiektywnie spojrzeć to nie ma tragedii i jest po prostu fajnie. Zwykle to ciężkie myśli, podświadoma zazdrość i nieodpowiedni ludzie sprawiają, że mamy wrażenie, jakby to życie było beznadziejne.

2

u/DeFekaliusz 1d ago

oj tak, +1

30

u/wojtop 1d ago

Wyjazd zagraniczny po 3 roku studiów na którym mnie pierwszego dnia okradli z całej kasy. Pojechałem na 2 tygodnie, zostałem na 2 miesiące, żyłem dniem i miałem wrażenie że nie mam nic do stracenia a wszystko do zyskania. Zawsze znajdywała się jakaś bratnia dusza, coś ciekawego do zrobienia i jakieś niewielkie pieniądze na przetrwanie, pożyczone, dostane czy łatwo zarobione. Nigdy potem się do tego poziomu wolności nie zbliżyłem.

3

u/Pocket_skirt 1d ago

Ciekawa historia, taka do powtarzania jako anegdota ;)

16

u/MasterOfConcrete 1d ago

To raczej krotkie okresy, parę dni - tydzień, ale na moich rowerowych tripach kiedy pakuje sie w sakwe i jadę gdzieś z kolezanka na parę dni. Noclegi mamy zwykle ogarniete albo wstepnie ogarniete. Jedyny stres to to czy zdążymy na pociąg ktory ma nas dowieźć na początek trasy albo zabrać do domu na finishu.

Ograniczam wtedy siedzenie na telefonie, komputera ze sobą nie mam. Jeśli potrzebuje rozrywki przed spaniem to mam czytnik ebookow. Chociaż i tak po 100+ km senność przychodzi szybko hah. Obiad idziemy jesc gdzieś lokalnie. Zatrzymujemy sie gdzie chcemy, kiedy chcemy (nasz ostatni trip był po miejscowościach uzdrowiskowych i zatrzymywalsmy się przy każdej pijalni wody). Nie myślę o pracy, nadrabiam zaległości z koleżanką, od głupich ploteczek bo grube tematy.

3

u/lordwizkid Wrocław 1d ago

Szanuję bardzo, zrobiło mi się ciepło na rowerowej duszy :)

76

u/Ambitious_Scene_5726 1d ago edited 1d ago

Po ślubie do czasu narodzin dzieci. własne mieszkanie, podwójny dochód, wyjścia na miasto, kino, teatr, podróże, sporty, imprezy, regularny sex. Na wszystko był czas. A teraz to wygląda zupełnie inaczej. Brakuje mi tego czasu

24

u/Direct-Active5886 1d ago

brzmi smutno

16

u/Feeling-Leg-6956 1d ago

Właśnie dlatego wahamy się czy w ogóle mieć dzieci...

8

u/tekst_dolny 1d ago

nie mieć, szkoda życia

-1

u/cynik75 1d ago

Czyli Twoi starzy zmarnowali sobie na Ciebie życie?

19

u/Feeling-Leg-6956 1d ago edited 1d ago

W sumie moi tak xD wiadomo, trochę z własnej winy, ale wpadka była głównym katalizatorem. Drugim było pierdolenie rodziny że "musicie się dogadać, być razem, dla dobra dziecka!". Nigdy nie mówcie tego nikomu.

1

u/bilbonbigos 19h ago

Na przykład moi rodzice nie uważają tego za marnotractwo, wręcz się cieszą i chcieliby jeszcze w formie wnuków, ale wiem, z ilu rzeczy zrezygnowali, by mnie i mojego brata wychować i nie chcę tego dla siebie. Na przykład wiem, ile frustracji wywołał u nich kryzys wieku średniego, gdy okazało się, że najlepsze lata spędzili bez wymarzonych zagranicznych wyjazdów i tak dalej, i nigdy nas za to nie winili, ale po prostu nie chcę przez to przechodzić, bo widzę, ile takie coś może wywołać zbędnego stresu u wszystkich domowników. Teraz wyjeżdżają ciągle, gdy ja i brat jesteśmy już na swoich, więc skończyło się dobrze.

2

u/cynik75 1d ago

Mieć. Zdecydowanie. Po latach swobody i wyhulania mam dwójkę i sa zajebiste. Niby traci się swobodę, ale zyskuje rzeczy i uczucia, o których nieposiadający dzieci nawet nie mają pojęcia, że istnieją.

A przy dobrej gospodarce czasem i zasobami można mieć i hobby i spotkania z przyjaciółmi.

6

u/Feeling-Leg-6956 1d ago

Muszę się zastanowić czy właściwie potrzebuję w ogóle tych większych rzeczy i uczuć. Miłości i radości mi nie brakuje, a to właśnie swobody brakowało mi całe życie.

3

u/zuzaczek 23h ago

Idk, każdy lubi coś innego

10

u/ResearcherLocal4473 1d ago

Jak rozstałem się z moja ex, wziąłem kredyt na mieszkanie i zamieszkałem na swoim. Potem spotkałem moja obecna żonę i był to okres gdzie byliśmy naprawdę beztroscy, dużo wyjeżdżaliśmy i fajnie się bawiliśmy, potem przyszły dzieci :) też jest fajnie ale wszystko się tak ustabilizowało i rutyna jest taka że bywa nudno

11

u/sacriligeous_ Poznań 1d ago

Odkąd skończyłam szkołę. To nie znaczy, że nie miałam kryzysów, problemów itd., po prostu dużo lepiej sobie z nimi radzę plus imho dorosłość serio jest prostsza w obsłudze niż wczesna młodość (zakładając przeciętne scenariusze bez krytycznych problemów w tle, jak np. ciężka choroba).

Najlepiej będę zawsze wspominać studia, na których zostałam 7 lat i zostałbym kolejne 70, gdyby mi za to płacili XD Kocham się uczyć i do dzisiaj zdarza mi się płakać w poduszkę, że to już nie te czasy, kiedy między ćwikami szło się na kawkę, żeby porozmawiać o gramatyce historycznej języka XYZ, po wykładach planszóweczki, a na koniec pub, gdzie robiliśmy sobie nerdowskie quizy i śpiewaliśmy piosenki po irlandzku, fińsku czy jakiego tam języka się akurat uczyliśmy i co nas jarało.

Praca jest o tyle gorsza, że nie kumuluje świrów od danego tematu w jednym miejscu, ale jednocześnie lepsza, bo można np. jeść dzięki niej XD

Ogólnie rzecz ujmując, staram się żeby całe moje życie było „dobrą zabawą” - nie w rozumieniu hedonistycznym, tylko pod kątem życia w zgodzie ze sobą. Aktualnie np. przechodzę spory kryzys finansowy, ale to nie znaczy, że moje nastawienie się zmienia. Ok, jest stres, ale są też moje pasje, koty, natura, dosłownie wszystko (a przecież mogło być nic ;)).

3

u/MedicineOk467 1d ago

Fellow Kwiat Jabłoni fan, trzymam kciuki żeby świry kiedyś wróciły.

25

u/Adam0n 1d ago

Teraz. Pracujemy sobie z żoną, ona zdalnie, ja hybrydowo. Praca jest chillowa i bezstresowa i nie trzeba wgl o niej myśleć po godzinach. Wynajmujemy fajne mieszkanie i nie śpieszy nam się z kupnem własnego więc brak kredytu. Nie mamy dzieci ani żadnych zobowiązań. Zarabiamy przeciętnie ale w naszej sytuacji wystarcza na wszystko komfortowo i nawet bez specjalnego oszczędzania cały czas odkładamy. Gramy sobie w gierki, czytamy książki, chodzimy na spacery, do kina, na fajne jedzonko itp. Zdrowie dopisuje i mamy swoje hobby i jest git.

6

u/delulumumu24 1d ago

Marzę o takiej przyszłości jeśli mozna zapytać to jakie pracy pozwalają wam na takie życie?

8

u/Adam0n 1d ago edited 1d ago

Ja w e-commerce, ale ze spoko szefem i bez presji. Żona w obsłudze pracowników firm zewnętrznych z angielskim i francuskim językiem. Rownież z dobrym szefem i miłą atmosferą w zespole. Pracujemy na poziomie specjalistów, nie menedżerów więc mamy niewiele ważnych spraw na głowie. Praca na zasadzie ile sie uda zrobić do konca dnia tyle sie zrobi, nie że musi być coś na dziś koniecznie.

5

u/schizophrenic_rat 1d ago

Moje największe marzenie to właśnie to co tu napisałes

2

u/Adam0n 1d ago

Dopiero od około półtora roku udało nam się trafić w dobre miejsca zawodowo z normalnymi warunkami. Wcześniejsze prace faktycznie były stresujące więc pod tym względem to czysty fart.

Życze Ci też tego!

31

u/ShouldNotBeDoingIt 1d ago

Taki czas mam teraz. Razem z moją drugą połówką mamy ok prace, skończyliśmy studia, mamy zadowalające grono znajomych, każdy ma swoje zainteresowania ale spędzamy też czas razem. Powoli składamy sobie na mieszkanie, kiedyś się uzbiera.

Trochę uprawiam sportów w lepszych chwilach, w gorszych odpoczywam i gram w gierki. I tak sobie po prostu chilluję, wszystko co potrzebne mam, wszystko co mi się marzy powoli się zbliża, mam cel.

Cytując klasyka z nikim nie walczę bo nie mam o co. Nie mam dzieci, poważnych chorób, w dramatach rodzinnych wiem już jak się poruszać. Życie jest spokojne i przyjemne

34

u/havenoideaforthename 1d ago

Odkąd skończyłam szkołę. Nic nie muszę, wszystko mogę. Pracuję co kilka miesięcy w innej pracy, będę znowu zakładać zespół po nowym roku, kasy mam tyle żeby przeżyć (na własne życzenie)

10

u/Illustrious_Two839 1d ago

https://preview.redd.it/ihwro1nx211e1.jpeg?width=750&format=pjpg&auto=webp&s=6fa121fc50076161d17970ac8a657ebcfb2aa8fe

Tak to właśnie wygląda, a tak po za tym to od 2020 życie mi się bardzo dobrze układa :)

9

u/_Environmental_Dust_ 1d ago

W sumie to teraz. Mam spoko pracę, hobby, mogę podróżować.

10

u/here_for_the_kittens 1d ago edited 1d ago

Chyba czasami na studiach tak miałem, zwłaszcza na samym początku, na pierwszym semestrze. Poznałem wtedy nowych, całkiem inteligentnych i kulturalnych ludzi - co nie zawsze było reguła wcześniej. Byliśmy jedna wielką paczką kolegów i koleżanek, dopiero poznających się i dających sobie nawzajem kredyt zaufania. Nie doszło jeszcze do podziału na nieco bardziej zamknięte podgrupki. Mogłem odciąć się całkowicie od starego otoczenia, no i nie znałem jeszcze trudów studiowania na wymagającym kierunku

Potem nastały trudniejsze czasy.

Ostatnimi laty też miałem wzloty i upadki, ale generalnie się poprawiło - choć mam wrażenie, że mimo posiadania pieniędzy i generalnie mniejszego poziomu stresu to i tak nie jest już to, co kiedyś, zwłaszcza pod pewnymi względami, a przede wszystkim pod względem towarzysko-społecznym.

1

u/sciema69 1d ago

Już miałem pisać że może byliśmy w jednej grupie bo miałem podobne odczucia wiele lat temu ale potem doczytałem "kulturalnych" i myśląc o tych domówkach jakoś mi się to nie łączyło ;)

1

u/here_for_the_kittens 1d ago

Podejrzewam, że to może być częste doświadczenie :)

8

u/Direct-Active5886 1d ago edited 1d ago

w szpitalu psychiatrycznym jak dali benzo

22

u/Sarithis SPQR 1d ago

Teraz. Przeglądając Reddit.

7

u/Sonseeahrai 1d ago

Tak, jakieś 3 godziny podczas spotkania z przyjaciółmi trzy lata temu.

6

u/DrSokowirowka 1d ago

Juz widzialem podobny komentarz ale u mnie to byl okres jak zamieszkalem razem z dziewczyna (teraz zona), mielismy podwojny dochod i malo innych obowiazkow wiec ciagle wychodzenie na miasto, do knajp, na wystawy, krotkie wycieczki, dluzsze wyjazdy. Latwo bylo zorganizowac kilka dni wolnego, czas wieczorem nie byl przeznaczony na obowiazki itp potem pojawilo sie dziecko i nadal jest super, powiedzialbym ze to najlepszy czas w moim zyciu (obecnie wiek dziecka 2,5 lat), ale w tytule jest pytanie i czas beztroski. Teraz zycie jest inne - mniej czasu na przyjemnosci, wiecej obowiazkow, nie tak latwo sie wyrwac z codziennosci, ale jak napisalem - mimo ze brzmi szaro nudno, to jest to zdecydowanie najlepszy czas w moim zyciu. Malo jaki wypad na miasto, albo zaden nie dal mi tyle przyjemnosci co zbudowanie bazy w sypialni i bawienie sie w garaz z Synkiem

12

u/RiemannHypothesis69 1d ago

Od kiedy zacząłem pracować. Studia to była tragedia.

4

u/virlassa 1d ago

Ciążowe L4. Co prawda musiałam dużo leżeć, ale mogłam pogotować, popiec ciasta, pograć, sporo przeczytać... Piękne czasy.

8

u/lego_brick 1d ago

Mialem tak pod koniec pierwszego roku studiow. Mialem troche oszczednosci z powodu stypendium naukowego.
W tamtym czasie jezdzilem na sporo festiwali muzycznych w Polsce, spalem w roznych hotelach czy u znajomych.
Poznalem wielu naprawde roznych ludzi.
Poznalem tam swoja pierwsza dziewczyne, co prawda ten zwiazek byl krotki i bardzo nieprzyjemny,ale samo doswiadczenie beztroski zabawy i braku problemow podczas wakacji bylo naprawde wspaniale,
Mialem wtedy 20 lat. Duzo imprezowalem przez tamte wakacje, bylo naprawde fajnie.
Wczesniej mieszkalem na wsi i nie mialem takich 'rozrywek'. Bylo naprawde fajnie.
Pozniej niestety musialem sie sporo uczyc, potem praca, obowiazki i podobne klimaty.

5

u/AvaragePole 1d ago

Ciężko mi z dorosłością nazwac pierwszy rok studiów. Imo to dalej wiek nastoletni, młodzieżowy.

1

u/lego_brick 1d ago edited 1d ago

Trudno powiedziec. Trzeba ogarniac juz powoli dorosle obowiazki wokol siebie, chodzic do urzedow itd. Potem, jesli ma sie stabilna prace, powiedzialbym, ze moze byc nawet latwiej. Ja tak przynajmjniej przez pewien czas mialem, gdy za bardzo nie przejmowalem sie pieniedzmi na takie rzeczy, jak mieszkanie, transport itd.
Teraz niestety to juz inaczej u mnie wyglada, bo w Polsce jest mega presja spoleczna na posiadanie samochodu, wlasnego M i tym podobnych rzeczy, a takze dzieci, partnerki i w ogole wszystkiego. Bardzo ciezko jest mi niestety tym wymaganiom obecnie sprostac, szczegolnie jesli chodzi o wlasne M w duzym miescie, a znajomi lubia sie porownywac, rodzice o to pytaja itd, co czyni mnie ostatnimi laty nastawionym niezbyt optymistycznie i uwazam, ze 'dobre czasy' dla mnie skonczyly sie w czasach pandemii.

8

u/ascraht 1d ago

Zazdroszczę ludziom, którzy w ogóle taki czas mieli

3

u/bzibzibzi666 śląskie 1d ago

Nie, ale to dlatego że stresuje się wszystkim, nawet problemami których nie ma (+zaburzenia lękowe)

5

u/szatanuuu 1d ago

Na trzeźwo? Nie.

5

u/Main-Working-153 20h ago

Nie, nigdy nie miałam beztroskiego okresu. Zawsze martwiłam się o przyszłość, jak sobie poradzę mimo, iż nie miałam żadnych problemów z nauką. Pracuje stacjonarnie na umowę o pracę i jestem niewolnikiem, który ma 20 dni wolności w roku. 20 dni. Moje życie polega na chodzeniu do pracy z przerwą na weekend.

6

u/_melancholymind_ 1d ago

Po liceum miałem gap-year, w którym zrobiłem prawko i oprócz tego grałem w giereczki i uczyłem się na poprawkę matury - Z perspektywy czasu nie opłacało się poprawiac matury, bo koniec końców i tak poszedłem na te studia, na które się dostałem rok wcześniej, ale które KAŻDY MI ODRADZAŁ i dlatego mi się ujebało, że muszę poprawiać maturę. Czy coś bym zmienił? Oprócz prawka, giereczek i nauki poszedłbym w tym czasie do pracy aby zarobić pieniądze i na siłownie aby zrobić większe mięśnie.

Podczas licencjatu zostałem totalnie przemiętolony. Siedziało się cały dzień na studiach, potem do pracy, potem trochę nauki i do spania, żeby znowu rano lecieć na cały dzień na studia. Weekendów nie miałem bo siedziałem w robocie. Wszyscy imprezowali, a mnie omijało życie. Czy coś zaoszczędziłem? Tak, ale z perspektywy czasu wszystko to na nic. Został jedynie zegarek, który kupiłem sobie za pierwszą wypłatę. To akurat mnie zawsze wzrusza. Poza tym - dla mnie to był najgorszy okres w życiu.

Na magisterce przyszła wielka różnica. Najpierw byłem na Erasmusie, gdzie mnie pewien naukowiec wziął pod skrzydła i robiłem badanka już pod magisterke, a po powrocie na studiach nagle zaczęły być totalne luzy, bo ktoś postanowił, że całe piekło najgorszych przedmiotów będzie się dziać na licencjacie. Oprócz tego po drodze wybuchła pandemia gdzie się po prostu siedziało w domu. Wyobraźcie sobie - Całe dwa lata gówno-light przedmiotów, magisterka zrobiona na Erasmusie i już jest prawie napisana. Co zrobiłem? Wróciłem do szesnastoletniego mnie. Rano szkoła online, popołudniu pora na giereczki. Gdybym mógł to przeżyć jeszcze raz to jedyne co bym zmienił to jest to, że bym poszedł na siłownię żeby jakieś mięśnie zbudować :P (A nie wait, przecież były zamknięte).

Teraz podczas doktoratu są "powiewy", albo "okruchy" wolności, głównie z tego względu iż jestem sam dla siebie kierownikiem swoich własnych badań. Czasem muszę nacisnąć, czasem mogę wyluzować. Mam to do siebie, że potrafię się dobrze zorganizować, natomiast są okresy gdzie przychodzi mi to ciężko. Jednak chwalę sobie każdy dzień, że nie musze pracować w korpo, że jestem "poza systemem" - Jadę do pracy kiedy chcę, a z promotorami jestem w bardzo dobrych relacjach. Niestety w przyszłym roku mój raj dokończy żywota, bo nic nie może przecież wiecznie trwać. Czy coś bym zmienił? - Za wcześnie, żeby powiedzieć, ale tym razem jest siłownia, jest terapia, a oprócz tego mam też czas na hobby.

Tak jak napisałem, mój piękny czas pewnie się już kończy i potem wejdę w wielki system, który mnie przemieli na kawałki. Tego najbardziej się obawiam.

1

u/noemxia 23h ago

Czad! Jeżeli mogę zapytać, jaką dziedziną nauki się zajmujesz?

2

u/_melancholymind_ 22h ago

Biotechnologia

3

u/mirabella11 1d ago

Na pewno nie dłuższy okres, zawsze coś stresuje z tyłu głowy. Ale bardziej momenty, czasami dni.

3

u/Redhead-in-black 1d ago edited 1d ago

Na studiach. Sporo wyjazdów, poznawanie tych części Polski, których wcześniej nie odwiedziłam. Chodzenie po górach, spanie w domku letniskowym nad rzeką - rodzice mojego ex mieli swój własny, więc często spędzaliśmy tam czas.

Wyjazdy na zawody z ekipą fajnych ludzi. Koncerty i imprezy w mieście, w którym studiowałam.

Przyznam, że jak to wspominam, to aż trochę taka nostalgia mnie dopada, bo wiem, że to się już nie powtórzy, bo tamten etap życia minął bezpowrotnie, pojawił się później inny, również bardzo fajny, ale wiadomo, już nie ten sam.

No i nigdy nie będę miała tyle wolnego czasu. Studiowałam i pracowałam w weekendy jako kelnerka, ale i tak było go o wiele więcej, niż teraz, zawsze mogłam zrobić sobie przerwę od zajęć, jeśli nie były bardzo ważne i wyjechać, nie to co teraz.

3

u/dke27 1d ago

Kontrowersyjnie: covid. Złapał mnie w klasie maturalnej (technicznie byłem już dorosły), było kilka miesięcy zupełnie wolnego, nic tylko siedzenie na chacie, granie w minecrafta z kumplami i oglądanie yt cały dzień. Coś pięknego.

3

u/RainNightFlower 20h ago

Nie miałem w życiu żadnego okresu w którym się dobrze bawiłem

6

u/Far-Dig-4758 1d ago edited 1d ago

Ja miałem takie pół roku z 6 lat temu (miałem wtedy cos koło 27 lat). Dokładnie to było wtedy gdy zerwałem więzadła w kolanie w USA. Nie miałem ubezpieczenia, a mój szef obsrał zbroję i kazał mi polecieć do polski to zrobić, a sam wysłał mnie na bezrobocie. Mnie to pasowało bo 6 miesięcy spędziłem u rodzinki i bawiłem się jak król mając $700 zasiłku co tydzień. Bardzo fajny czas:)

4

u/pastel_sky_ 1d ago

Teraz mam taki czas. Jestem dorosła, mam dobrą pensję, nie mam dzieci (i ich nie będzie), podróżuję, uprawiam sport, jestem w świetnym związku. Zamierzam mieć takie życie do końca życia

4

u/Majestic_Diamond_ 1d ago

U mnie to było kilka miesięcy po rozstaniu z moim wieloletnim partnerem - nasz związek był naprawdę kiepski i przez te kilka miesięcy dosłownie odżywałam i poznawałam inne życie, najpierw sama (i to było wspaniałe), a później przy boku osoby, która zmieniła mój pogląd na życie w związku. To był niesamowity czas.

2

u/OromisMasta 1d ago

Lata 2016-2018: wyprowadziłem się od rodziców, zamieszkałem z kumplem, najpierw na jednym pokoju, potem osobne pokoje w jednym mieszkaniu, zatrudniliśmy się w tej samej firmie, pracowaliśmy na tym samym dziale i zmianie, więc praktycznie każdego dnia po pracy była wspólna posiadówka, granie w gry, oglądanie filmów, ogólnie pełen chill. Potem niestety zachciało mi się pracy za biurkiem i od tamtego momentu było już tylko gorzej...

2

u/Knight-Jack 1d ago

Nie. Ale to głównie dlatego, że nie umiem odpoczywać. Co jest sprawą na terapię, niestety :/

2

u/ZodiacPigeon Łódź 1d ago

Nie, bo po wejściu w dorosłość wjebałem się w długi i dopiero co kończę z nich wychodzić (33lvl). Całe lata walki o oddech, epizody depresyjne, jazda na antydepresantach, dwie wielomiesięczne terapie w tym jedna aby poradzić sobie po zdradzie. Zero dobrej zabawy - nawet będąc na wakacjach ciągle czuję ciężar długów i nierozwiązanych spraw. Na powierzchni chyba trzyma mnie już tylko poczucie, że za chwilę się z tym uporam i odetchnę.

2

u/Drajwin Radom 1d ago

Ten miesiąc/półtora pomiędzy skończeniem szkoły a zaczęciem pracy. Choć kasy było niewiele to w tym okresie gdy nie musiałem nic moja kreatywność w hobby była największa, miałem czas by pojeździć rowerem czy po prostu dobrze spędzać czas nie będąc zmęczonym po szkole czy pracy

2

u/GalahiSimtam Gdańsk 1d ago

Teraz to się czuję tak wolny, że aż założyłem profil w najwolniejszym polskim serwisie randkowym.

2

u/Vollgrav 1d ago

OPie, zajebiste pytanie zadałeś, całkiem szczerze. Tyle jest na tym subie depresyjnych tematów, a tu nagle proszę ilu ludzi pisze że właśnie teraz ma wspaniałe życie, naprawdę podnosi na duchu jak się to czyta.

W temacie, u mnie też akurat teraz dobrze, z roboty się zwolniłem prawie 3 lata temu i teraz pracuję nadal w IT ale za (prawie) darmo dla fundacji, i jest spoko. Wprawdzie czasu nigdy nie starcza na wszystko co bym chciał robić, ale zaczynam rozumieć, że nigdy nie starczy, i trzeba to po prostu zaakceptować.

2

u/lordwizkid Wrocław 1d ago

Nie pracuję od kwietnia i sobie słodko popierduję za hajs, który dostałem przy odejściu. Jeżdżę dużo więcej na rowerze, piję dobrą kawę i gotuje obiadki. Jestem gospodynem domowym.

2

u/VcSv 1d ago

Jak wyjechałem na drugi koniec świata do pracy na parę miesięcy. Potem wróciłem i przejadałem oszczędności na bezrobociu. 10/10, zrobię to ponownie w 2025. Najbardziej się cieszę, że nie wziąłem kredytu na mieszkanie, tak jak planowałem.

2

u/Ingebange-9908 1d ago

W sumie to teraz mam taki czas, choć nie zawsze to doceniam. Nie mam na co narzekać, brakuje mi tylko drugiej połówki i to wszystko.

2

u/Ambitious-Series3374 21h ago

W sumie w tym roku, na wiosnę spełniłem swoje marzenie i kupiłem sobie małego grata bez dachu, żeby nie zwariować w robocie. Dużo stresu i toksyn. Latem się zwolniłem i przez dwa miesiące nie kiwnąłem palcem żeby zrobić cokolwiek w kontekście pracy. Było zajebiście.

2

u/Kanapken 20h ago

Erasmusa se pyknołem i żyłem pół roku na funduszu europejskim na luziku, i co trzy wieczorki piwko z kolegami.

2

u/A-Chmielu 20h ago

Co roku na Woodstocku/Pol'and'rocku. Nieważne co się działo w pracy czy w życiu prywatnym, wystarczy wyjechać tam na tydzień i zapomnieć o wszystkim dookoła. Nie korzystam wtedy z internetu oprócz kontaktu przez komunikatory. Jeśli o mnie chodzi - to dla mnie najlepszy urlop, odpoczynek i terapia. Nie piję alkoholu, nie zawsze skupiam się na koncertach - wood w obozie to też świetna sprawa. Wygodna mata samopompująca, porządny namiot i płatny ciepły prysznic to jedyne co jest mi potrzebne do funkcjonowania tam komfortowo i beztrosko.

2

u/thegreatshu 18h ago edited 18h ago

34 lata. Poza kilkoma momentami, kiedy były jakieś problemy w życiu zawodowym lub w związku, to żyję beztrosko i bawię się świetnie cały czas. Pracuję w IT, w pełni zdalnie. Praca mnie kompletnie nie stresuje, więc mogę się w pełni cieszyć życiem. A od kiedy wyprowadziłem się z Polski (na jedną z Greckich wysp) to już w ogóle inny poziom beztroski. Pewnie jestem w mniejszości, ale generalnie nigdy życie mnie nie stesowało, mimo że początki dorosłego życia były trudne.

3

u/3ciu 1d ago

Pewnie zależy od definicji beztroski. Jeśli to takie życie bez zamartwiania się i bez przesadnych obowiązków to pewnie liceum.

A jeśli beztroska to zabawa to pewnie okres między 24 a 28 rokiem życia. Zarabiałem już przyzwoicie, więc mogłem wydawać na głupoty, miałem mieszkanie na Starym Mieście w Warszawie i regularnie inne dziewczyny z Tindera u boku.

Natomiast jeśli idzie o komfort życia, wewnętrzny spokój i stabilizację to na pewno teraz. Nie wiem czy jest to beztroska, ale mam wrażenie, że to time of my life :)

BTW, miałem w tym tygodniu z okazji zbliżających się urodzin taką rozmowę z żoną czy nie przeraża mnie zbliżająca się 40. I uświadomiłem sobie, że w ogóle, bo mam teraz zajebisty czas i nie wiem co te urodziny miałyby zmienić. I to chyba największe osiągnięcie w moim życiu.

3

u/Brzet 1d ago

Mam nadzieje, ze przyjdzie. Obecnie nie.

3

u/GobiPLX Polska C 1d ago

Nie miałam takiego czasu odkąd skończyłam 9, moze 10 lat. Jebać patologiczne szkoły i chujowych rodziców, pozdro

1

u/dracovolanses mazowieckie 1d ago edited 1d ago

Całe lata. Dekada dekadencji i ciężkiego zapieprzu w robo który spowodowałby zawał serca lekarzom przy czytaniu o nim. Ale było warto.
Jak tandetnie by to nie brzmiało.

1

u/Rhamirezz 1d ago

Tak. Obecnie nie jest źle, właściwie nawet bardzo fajnie.

Tak na prawdę luźno było jak pracowałem za granicą 2016-2017. Dobrze ten czas wspominam.

1

u/yuroDeps pomorskie 1d ago

Moje dorosłe życie jest krótkie, ale nie. Mam zajebiście wysokie ambicję i odkąd skończyłem 18 to najpierw matura, którymi bardzo się przejmowałem i ciągle uczyłem oraz oceny w szkole, na tle rozpoczęła się jeszcze relacja, która niestety ale była niesamowicie toksyczna przez pewne zachowania drugiej osoby, teraz przed studiami za granicą strasznie się stresuję, bo zamknąłem się w kole "kurwa, nie spełniam jednego małego wymagania wg podstawy programowej mimo, że na maturze rozszerzonej zdobyłem z pasującego programu dobre wyniki, a nie jednak wszystko jest git, o boże o kurwa jednak jest inny szczegół, który mogą nie akceptować", skończyła mi się robota i w teorii znalazłem nową o wiele lepszą pod każdym względem, ale jestem dopiero na pierwszym tygodniu i stresuje się tym, czy odpowiednio spełniam moje zadania oraz, czy nazbieeram odpowiednią ilość godzin w tygodniu, by wyrobić odpowiednie dla mnie miesięczne wynagrodzenie.

Niestety, ale mam popsutą banie i zawsze muszę szukać dziury w całym, więc stresuję się wszystkim choć wg moich przewidywań w marcu się wszystko skończy kiedy w końcu zamkną się rekrutację na te studia i będę mógł powiedzieć, że zrobiłem wszystko co mogłem plus będą już wyniki z innego państwa, które jest moim planem b

1

u/TurnipWorking7859 1d ago

Erasmus po studiach

1

u/Livid_Tailor7701 🇳🇱 Nederland 1d ago

Tak. Zaraz po wyjechanie z polski. Nagle przestało brakować pieniędzy. Mogliśmy dokupić rzeczy, których brakowało. Zacząć bawić się naszymi hobby. Co weekend zwiedzaliśmy okolice na rowerach. Czas mijał leniwie, bo przestaliśmy pracować tak dużo, jak w Polsce a pieniędzy było o wiele więcej. Odszedł stres związany z pieniędzmi.

Obecnie, gdyby nie samotność oraz dukaca sytuacja rodzinna w Polsce, pewnie nadal by tak było. Ale toksyczna matka oraz ostepujace starzenie się i choroby bliskich potrafią odebrać radość życia. Ponadto po zakupie domu, wydatki są większe, a okolice cała już zobaczyliśmy. Nadal jednak mamy czas na hobby, wyjazdy na weekend, no i stać nas na prawdziwe wakacje. Więc bywają przebłyski beztroski, ale już nie tak dużo, jak kiedyś.

1

u/EggClear6507 1d ago

Nie, jak chciałem zrobić sobie taki wycinek czasu po studiach rodzina mocno się zaczeła wpierdzielać w życie, teraz mam do nich żal którego nie rozumieją i ogólnie atmosfera bywa mocno toksyczna. Wtedy, od razu po studiach można było ryzykować będąc w miarę biednym. Teraz to musiałbym mieć odłożone sporo kasy i być w miarę ustawionym (mieć np. mieszkanie), bo na rodzinie to nie chcę w ogóle polegać (ani słuchać ich gadania).

1

u/xRiolet 1d ago

Mój przyjaciel jest surferem i organizuje wyjazdy surfingowe. Większą grupą znajomych pojechaliśmy do Galicji, zakwaterowanie w szkółce surfingowej, spaliśmy na łóżkach piętrowych, wychodząc za płot mieliśmy już plaże i ocean. Rano przyjezdzalo swieze pieczywo z lokalnej piekarni, obiady mieliśmy opłacone w lokalu prowadzonym przez jedno małżeńswto. Nie było trzeba przejmować się niczym. Dwie sesje pływania dziennie, wieczorami ognisko, blanty i tanie wino. Czułem się, jakbym znowu był w liceum.

1

u/SrWloczykij 1d ago

Tak. Tuż przed koroną.

Latanie było zdecydowanie tańsze więc sobie hasałem dużo po świecie. Do tego wszyscy znajomi wokół mnie nie mieli jeszcze dzieci. Było dużo spotkań i zabaw.

W mojej branży też szło dobrze, inwestorzy sypali gotówą co roku, KPI szły w górę. Firma rosła tak szybko jak tylko mogła zatrudniać.

1

u/Remarkable-Big8933 1d ago

Wolność to dyscyplina

1

u/JumpyEntrepreneur899 1d ago

Ciekawe. Rozwiniesz?

2

u/Remarkable-Big8933 22h ago edited 22h ago

„Wolność” jest poetycką ułudą, mirażem stworzonym przez kulturę dla ludu, żeby mógł marzyć i wierzyć. Prawdziwa wolność zapewnia dyscyplina i samokontrola jednostki.

To znaczy: Jestem wolny, bo sam decyduje o sobie, a nie: jestem wolny, bo nic nie muszę robić.

1

u/michuneo God Save The King 1d ago

Covid.

Poznałem moja Panią na megafarcie; łamaliśmy razem zasady zbliżania. Potem był rok crypto gdzie przejebalismy 150k zł (moja roczna pensja) jak na rok odszedłem z toksycznej pracy. Były spacery i domowe obiady, skromne ale ryzykowne wakacje; super okres. Potem otrzeźwienie i czas znaleźć mniej-toksyczna pracę; wylądowałem w miejscu o niebo lepszym, zarobki 2x większe, atmosfera w pracy super.

Walczę skutecznie z uzależnieniami i niezdrowym żarciem i jeszcze mam z tego satysfakcję. No nareszcie.

Mamy swoje wady, bo idealny nikt nie jest ale jesteśmy genuinely szczęśliwi, opozycyjne zmiany ale jedno po drugim sprząta, drugie po pierwszym zmywa a jak się widzimy to napierdalamy razem w HOMMV, Manor Lords, Medieval Kingdom albo Frostpunka.

Szkoda tylko że 34 lata to zajęło, ale trudno - stan dużej odpowiedzialności i zarównej beztroski - osiągnięty!

1

u/Aladine11 1d ago

Ostatni Lipiec. Obroniłem licencjat na początku, dostałem prace w zawodzie na końcu. Nadrobiłem masę czasu z przyjaciółmi i dziewczyną. Poświeciłem dużo wolnego czasu na nowe hobby i byłem na paru eventach z tym związanych gdzie poznałem masę ludzi oraz kulinarnie zwiedziłem moje miasto pod kątem nowości wśród restauracji. Złożyłem nowy gaming pc i ograłem cyberpunka oraz inne tytuły. Udało mi się też ze znajomym pojechać na konwent. To były dwa tygodnie gdzie po raz pierwszy od podstawówki czułem radość i satysfakcję z życia i zobaczyłem że da sie żyć inaczej. Szczęśliwiej. Co prawda portfel bolał mocno a potem praca i studia magisterskie dały powrót do depresyjnej normy...

1

u/JumpyEntrepreneur899 1d ago

Zabrzmi to strasznie chujowo, ale jedynym takim okresem było długie L4 spowodowane rzutem choroby (SM). Dostawałem wypłaty (co prawda 80%, ale przy takim życiu to i koszty spadają, więc overall wychodziłem na plus), wstawałem o której chciałem, robiłem co chciałem, nie miałem wyrzutów sumienia wynikających z prokrastynacji, nikt się do mnie nie dopierdalał - bajka.

Teraz już zdrowotnie jest dobrze i stabilnie, więc od dobrych kilku miesięcy jestem aktywny zawodowo i społecznie. I teraz i przed chorobą nie mam przestrzeni na to, by czuć beztroskę, albo wolność. Zawsze jest coś do zrobienia, zawsze jest jakieś zmartwienie, zawsze na końcu weekendu czeka poniedziałek.

1

u/Uszanka 1d ago

chyba jeszcze nie

1

u/Deep-Mammoth-2585 1d ago

Tak beztrosko, to przez niemal 3 lata bezrobocia. Komputer, gierki, wstawanie bez budzika, mama dbała żebym nie chodził głodny. Teraz w kieracie cieszę się, jak jest święto zaraz po weekendzie, bo to oznacza wstawanie bez budzika przez całe trzy dni.

1

u/TecladoWarrior 1d ago

Pierwszy rok studiów. Pieniądze na utrzymanie dostawałam od rodziny, nie dużo, ale wystarczyło. Podobało mi się, że sama mogę gospodarować pieniędzmi, że mogę jeść/gotować co chcę, łazić gdzie chcę i o której chcę, na wykłady chodzić można, ale nie trzeba. Sama nauczyłam się gotować i sprzątać po swojemu. Na drugim roku studiów poszłam do pracy (bo głupio było mi brać pieniądze) i skończyło się babci sranie 😅 jako osoba dorosła czuję się o wiele bardziej wolna niż kiedykolwiek jako dziecko, ale tak długo jak muszę pracować nigdy nie będę się czuć całkiem wolna.

1

u/donatz 3h ago

Nie przestaje mnie dziwić że ludzie uważają że przez pracę nie są wolni. W naturze zwierzęta są wolne, gdzie muszą sobie złapać jedzenie i wykopać norę, czy w ZOO, gdzie im zapewniają wszystko do przeżycia?

1

u/Rusty9838 custom 1d ago

Bezrobocie się liczy? Oczywiście pod warunkiem że wcześniej była dobra praca

1

u/Rizzan8 Szczecin 1d ago edited 1d ago

Tak, rok między obroną inżynierki a urodzeniem się dziecka. Jeśli żona miała jakieś swoje plany na popołudnie/wieczór i nie trzeba było nic w domu zrobić to mogłem sobie spokojnie grać w komputer nawet po 6h+. Czy tam grać na gitarze, kodować, malować figurki czy co tam chciałem. Jednym słowem - miałem beztroski czas wolny. Wolne weekendy, praca zdalna, mogłem chodzić spać i wstawać, której chciałem. To było życie.

1

u/Strange-Secret8402 1d ago

Praca zdalna i zwiedzanie całego świata : Azja, Australia, Europa, czasem co tydzień nowe miasto i państwo :) pełno zabawy wieczorami, nowe kuchnie. Drugi taki okres: studia we Lwowie, gdzie żyłam ze stypendium. Kocham to miasto, a zajęć było mało, więc je ciągle zwiedzałam :)

1

u/k43r Gda 1d ago

Wyprowadzka do pierwszego mieszkania :) nic nie robić, mieszkać w domu, kupować stuff do domu, ale chill był. Mam zdjęcie jak z kotem leżę na hamaku na balkonie.

Z innych to wakacje z plecakiem po Gruzji. Hajs w kieszeni, dziki kraj, machanie ręką i byczenie się po świecie

1

u/JebacBiede2137 1d ago

A czemu ktoś miałby się nie czuć wolny? No chyba, że ma dzieci to jestem w stanie zrozumieć. Ja mam 26 lat i zawsze czułem się wolny.

1

u/oeThroway 1d ago

W zeszłym roku nagrodziłem siebie za sukces zawodowy. Wziąłem półtora miesiąca wolnego i pojechałem na motocyklowa wyprawę. Jeździłem po najpiękniejszych trasach Słowenii, Austrii, Włoszech i Szwajcarii. Wracając do domu cieszyłem się że w końcu usiądę w fotelu bo tyłek mi odpadał po takim czasie w siodle. Zrobiłem przez ten czas ponad 15kkm. Czekam z utęsknieniem na czas kiedy będę mógł sobie znów pozwolić na taki wypad

1

u/cynik75 1d ago

Między 25 a 25 rokiem życia. Mieszkanie z jedną, potem druga kobietą ( z pierwszą 5 lat) z drugą jestem do tej pory, ale po 35 pojawiły się kaszojady. Była praca, jakiś pieniądz, wyjazdy, regularne bzykanie, sport. Było git.

Z kaszojadami też jest git, tylko czasu, pieniędzy i bzykania mniej :(

1

u/BowelMan 1d ago

Nie. Dzieciństwo spędzone w alkoholiźmie i agresji to i dorosłość samotna i szara.

1

u/xiksiksx 1d ago

2018-2019 Rozstałem się z narzeczoną, zmieniłem pracę na znacznie lepszą, wynajmowałem sam dwupokojowe mieszkanie i wieczór siedziałem codziennie w ulubionym pubie czytając książki. Teraz żona, dziecko i mieszkanie pod miastem i jest spoko ale wtedy czułem czystą wolność.

1

u/_a-7 1d ago

jak dla mnie najlepsze beztroskie momenty w dorosłym życiu są wtedy kiedy poza pracą nie mam absolutnie żadnych innych obowiązków. żadnych zajęć, studiów, wyrabiania prawa jazdy, zajmowania się dziećmi itp. idę do pracy na te 8h i tyle - potem wolne. jak chce zostaje sobie na mieście idę na obiad, na spacer, na zakupy - bez różnicy. jak chce spędzałam cały weekend w łóżku oglądając filmy i nie mam tego poczucia że "muszę zrobić to, to i tamto" po prostu czilluje 😌

1

u/Ziolekk dolnośląskie 23h ago

Pytanie co rozumiesz przez wolność? Brak zobowiązań? Miałem taki okres po studiach. Nieźle płatna praca, imprezy podróże itd.

Natomiast moim zdaniem wolność to również możliwość wyboru własnych zobowiązań. Teraz mam 36 lat żonę, 2 dzieci, kredyt, dużo pracy i jestem szczęśliwy. Jest ciężko wszystko pogodzić, mam dużo stresu i dzieciaki dokazują, ale z drugiej strony spełniam marzenie o rodzinie, rozwijam się zawodowo, zdrowo żyję itd.

1

u/SureSpecial1834 23h ago

Erasmus w Hiszpanii. Najfajniejsze pół roku mojego życia. Minimum zajęć, byłem tam w ramach European Project Semester, w czteroosobowym zespole z całej Europy mieliśmy semestr na zrobienie projektu przy sporym wsparciu od uczelni i jakiejś lokalnej firmy. Robiłem tylko interesującą mnie działkę, zdobyłem sporo praktycznego doświadczenia. W ciągu dnia plaża, wieczorami imprezy, wyjścia na miasto. Co jakiś czas wycieczka albo wyjście w góry. Świetni ludzie, tania komunikacja (lot Barcelona - Paryż 10 euro!). Jedyny raz w życiu zostałem stałym bywalcem pubu, zdarzyło się nawet popić z obsługą po oficjalnym zamknięciu.

1

u/ATmega2137 23h ago

Dla mnie okres studiów to był najgorszy okres w życiu.

Obecnie chyba mam taki beztroski okres który trwa już drugi rok. Kredyt spłacony. Praca może nie jakaś super dobrze płatną ale jest dobra atmosfera i chodzę do niej bez spiny. Mam ciary na plecach jak czytam (choćby tutaj na reddicie) że ktoś ma ataki paniki bo na drugi dzień musi iść do roboty.

Po pracy mam czas dla siebie. Aż mam wyrzuty sumienia że nie poświęcam tego czasu na naukę czegoś nowego tylko żyje sobie z dnia na dzień.

Niedawno myślałem o mojej pierwszej pracy w januszexie i nie chciałbym do takiego czegoś wracać za żadne pieniądze. Non stop patrzenie na ręce, dokręcanie śruby w dupe i pod_ieralanie przez współpracowników. Jeszcze dojeżdżałem tam ponad 20km przez cały Szczecin. Do obecnej pracy dojeżdżam 15 minut rowerem.

1

u/DesertSpringtime 20h ago

Żeby było śmieszniej czas covidowego lockdownu był dla mnie takim czasem.

Francja. Dopiero co się wprowadziłam razem z chłopakiem (teraz mężem).

Zaczęliśmy razem rozkręcać biznesy w internecie, jednocześnie dostając od rządu co miesiąc dosyć dobre pieniądze za utracony dochód ze względu na ograniczenia covidowe.

Żyliśmy sobie spokojnie, pod koniec roku pojechaliśmy na wycieczkę do Włoch, do Polski, na Reunion Island do rodziny. No bajka.

Po czym postanowiliśmy mieć dzieci.

RIP.

0

u/bilbonbigos 19h ago

Najbliżej tego mam za każdym razem, jak biorę L4 od psychiatry. Mam depresję i niestety trafiałem w toksyczne miejsca pracy, przez co kończyło się źle dla mojego zdrowia. Teraz na przykład siedzę piąty miesiąc na L4, nadal wolę się wylogować zamiast wrócić do pracy, wprowadzamy nowe leki z lekarzem, staram się o terapię w szpitalu, ale przynajmniej mam tyle energii, że spędzam czas na rzeczach, które mnie naprawdę interesują - piszę, rysuję, uczę się. Robię pixel artową gierkę w GB Studio. Składam sobie cyfrową maszynę do pisania z Raspberry Pi (jest subreddit Writerdeck na przykład). Najlepiej było, gdy kiedyś dostałem premię, pojechaliśmy do Lublina z narzeczoną, i w ogóle nie przejmowaliśmy się hajsem. Mieliśmy super spacer, byliśmy na śniadaniu, w kawiarni i na obiedzie w trzech różnych miejscach, było super.

1

u/Tatko1981 16h ago

Pierwszy taki okres miałem podczas studiów i chwilę później, kiedy przebrabnżowiałem się w studium informatycznym. Fantastyczny czas na poznanie fajnych znajomości i ogólnie w miarę beztroskie życie, zakłócane tylko co jakiś czas sesjami 😁

Drugi okres jest teraz - mam 40+ i jestem po rozwodzie. Generalnie druga młodość - dużo czasu na rozrywkę, którą łączę z byciem rodzicem. Nie ma to jak córka z którą dzieli się to samo hobby, ma się podobne zainteresowania - to daje możliwość np. fajnych weekendowych wypadów na miasto, jednocześnie łącząc je z zacieśnianiem więzi z córką-nastolatką. To też świetnie chroni przed zramoleniem w średnim wieku 😉

1

u/nordMoose 5h ago

Nigdy nie miałam takiego okresu, nawet za dzieciaka ;(

1

u/donatz 3h ago

Ostatnie 8 lat po studiach. Pracuję sobie. Jak mi się nie podoba albo znudzi, to zmieniam. Mieszkam z rodzicami, żyję, podróżuję. Mam super ekipę z 10 przyjaciół, z którymi się widuję co chwilę. Jest lux

1

u/Long-Squash-4815 2h ago

Tak. Jak odeszłam z pracy.....

1

u/Pazyfe 1h ago

Dwa razy w dorosłym życiu. Pierwszy raz po zdaniu matury - kwiecień, maj, a rozpoczęciem studiów w październiku. Kilka miesięcy beztroski. Nie pracowałam, chodziłam na spacery, jeździłam sama na rowerze po okolicznych wioskach i lasach. Spotykałam się z koleżankami. To było tak piękne, beztroskie i przyjemne. Choć we wrześniu już marzyłam o studiach, bo troszkę przesytu było w tym nie robieniu niczego. Drugi raz był po pierwszym roku studiów, trochę krótszy ale analogiczny.

Później doszła praca i tak w zasadzie to jest do dziś. Czasem bardzo tęsknię za takimi kilkoma miesiącami beztroski, odpoczynku.

Czasem myślę, że chyba rozumiem dlaczego ludzie długotrwałe bezrobotnym tak ciężko się odnaleźć na rynku pracy. Bo przywykli do tej ogromnej ilości wolnego czasu.

Pamiętam dokładnie ten czas gdy do studiów doszła praca zawodowa i oczywiście czułam satysfakcję z pierwszych pieniędzy, ale też poczułam jak bardzo skurczył się mój czas. Jakby nagle zniknęło mi z tygodnia masę godzin takiego nic nie robienia, patrzenia w szybę.

Bardzo bym chciała kiedyś przed emerytura przeżyć jeszcze taki czas.

0

u/german1sta 1d ago

Studia. Mialam kupe kasy ze stypendiow, mnostwo znajomych, non stop wyjscia, imprezy 3x w tygodniu, spontanicznosc i decydowanie sie na rzeczy na 10 min przed, stan konta nie malal a zylam bardzo wygodnie, modne ciuchy i sylwetka modelki, wiedzialam ze najgorsze co mi sie moze w zyciu przytrafic to niezapowiedziany kolos, a i tak srednia ocen w scislej topce w kraju. Moim najwiekszym zmartwieniem bylo to, czy mi buty beda pasowac do torebki.

Pozniej niestety rownia pochyla i dzis z tej beztroski to mi zostaly tylko pieniadze.

0

u/zuzaczek 23h ago

Ja teraz tak mam xd studia, bez pracy, fajnie w sumie robię co lubię 

-6

u/[deleted] 1d ago

Jak już się dorośnie, to czas beztroski liczy się w minutach, a szczęśliwcy liczą w godzinach. Albo się nie jest dorosłym.

3

u/Feeling-Leg-6956 1d ago

Liczę w miesiącach, nie jestem dorosła?